W obszarach, w których czujemy się silni, trudności wywołują w nas krytyczną myśl „muszę postarać się bardziej”. Życie dostarcza nam więc więcej przeszkód do pokonania, żebyśmy mieli na czym trenować – i stajemy się coraz silniejsi.
Tam, gdzie czujemy się słabi, trudności sprawiają, że naciskamy, aby inni starali się bardziej. Kiedy to robią, dostajemy dowody na to, że jesteśmy zależni od innych. To nas demotywuje i nawet nie próbujemy trenować – stajemy się coraz słabsi.
Przekonanie o swojej sile czy słabości jest samospełniającą się przepowiednią, co prowadzi do tego, że jedną część siebie rozwijamy do olbrzymich rozmiarów, a innej nie rozwijamy wcale. Umysł nie potrafi sobie z tym poradzić, bo nie potrafi tego zgeneralizować; przerzuca się na oślep z przekonania „jestem świetny” w przekonanie „jestem beznadziejny”, generując wewnętrzny konflikt, a tym samym mnóstwo negatywnych emocji. Te emocje to sygnał, prośba o rozstrzygnięcie, o zweryfikowanie oprogramowania, które się zapętla. O świadome zdecydowanie, w co wierzymy.

Zajmuję się oprogramowaniem, tym komputerowym. To zajęcie na całe życie. Myślę, że na kolejne dekady mam co robić i dokąd zmierzać. W tym zawodzie, poza technologią podoba mi się możliwość pracy zdalnej, a przy tym poznawania ludzi z najdalszych zakątków świata. Wracając do wiary. Z nią bywa różnie. W dzieciństwie próbowano zaszczepić mi jedyną i słuszną wiarę. Do dziś nienawidzę kościoła i wszystko co z nim związane. Uwierzenie w siebie zajęło mi dużo czasu, a życie wystawiło słony rachunek.
PolubieniePolubienie