Nasza postawa wobec życia, wobec tego, co się dzieje, wynika z pewnych założeń co do intencji siły wyższej – losu, Boga, Wszechświata. Odruchowo przypisujemy tej sile tę samą intencję, którą odczytywaliśmy u swoich rodziców. W co wierzymy, to przyciągamy – dla jednych los jest opiekuńczy, dla innych wymagający, dla jednych konsekwentny, dla innych nieprzewidywalny. Jeśli chcemy, żeby był dla nas dobry, musimy uwierzyć, że jest.
Często dorośli nagradzają dzieci za deklaracje poprawy zachowania, a nie za samo zachowanie. Kształtują w ten sposób dorosłych, którzy później wierzą, że spełniają oczekiwania innych kiedy obiecują rzeczy, których tak naprawdę nie są w stanie spełnić; kiedy używają wielkich słów, za którymi nic nie stoi; kiedy prawią nadmiarowe komplementy. Relacje z takimi ludźmi są niekończącym się pasmem rozczarowań, bo nawet jeśli są dobrymi, porządnie zachowującymi się ludźmi, to ich obietnice kreują u innych zawyżone oczekiwania i ciągłe rozczarowania. Ponieważ nie jesteśmy w stanie prześwietlić czyichś myśli, wszystkie relacje z innymi ludźmi opierają się na wzajemnej komunikacji, na uzgodnieniu wspólnych definicji. Jeśli komunikacja nie działa, relacja też nie działa.
Często rozumiemy ideę karmy zbyt dosłownie – ile komuś dasz, tyle dostaniesz od tej osoby z powrotem.
Ale inni ludzie nie są jednakowi i nie odbijają naszej piłeczki zawsze tak samo, jak nieruchoma ściana. Są żywymi graczami i odbijają piłkę w zależności od swojego doświadczenia, siły, umiejętności czy sposobu myślenia. Żeby dobrze grać – mieć satysfakcję i nie zrobić sobie krzywdy – trzeba rozpoznać z kim się gra, ile potrafi, czego chce i czym się kieruje ten drugi człowiek. Jeśli jest podobny, karma zadziała dosłownie, dostaniemy to, co daliśmy; jeśli nie, karmą będzie echo naszego błędnego założenia.
To nieprawda, że dawanie jest uniwersalnym sposobem na obudzenie dawania w innych, czasem tylko potęguje czyjś egoizm – i wtedy to właśnie dostaniemy w zamian. To nieprawda, że bycie łagodnym, ustępliwym i wyrozumiałym zawsze zmienia ludzi na lepsze – czasami wspiera czyjąś ekspansję i agresję – i to właśnie dostaniemy pocztą zwrotną.
To właśnie jest karma: zbierzesz nie tylko to, co zasiejesz, ale w zależności od tego gdzie i jak.
Uzależniamy się od różnych rzeczy – od alkoholu po aprobatę. Zawsze z tego samego powodu – żeby zyskać iluzję kontroli nad tym, co czujemy.
Nikt jeszcze nie wyleczył kogoś uzależnionego, dając mu więcej tego, czego żąda. Dlatego dajmy innym to, czego potrzebują, nie to, czego chcą. Bo dając im to, czego chcą, stajemy się współuzależnieni; dając im to, czego potrzebują, pomagamy im zdrowieć.