Dziecko czuje się kochane, kiedy jego potrzeby i emocje są rozumiane. Wtedy uczy się je nazywać i komunikować. Jeśli rodzic także wyraża swoje emocje i potrzeby w zdrowy sposób, uczy dziecko, że wszyscy czujemy to samo, i że tworzenie relacji z innymi polega na szanowaniu tego, co czują obie (wszystkie) strony.
Rodzice dominujący, autorytarni, wywierający presję na swoje dzieci, uczą je podporządkowania. Dziecko zostaje zmuszone, żeby tłumić, wypierać i racjonalizować swoje emocje i potrzeby. Uczy się żyć w odcięciu od swojego prawdziwego ja, żeby zadowolić rodzica. W dorosłym życiu staje się podporządkowanym partnerem/rodzicem.
Rodzice ustępujący pod emocjonalną presją swoich dzieci uczą je dominacji. Dziecko de facto otrzymuje pozwolenie na przekraczanie emocjonalnych granic drugiej osoby: podnoszenie głosu, obrażanie, obwinianie. Uczy się rozlewać swoje ja poza jego granice, uczy się jakiegoś rodzaju przemocy. W dorosłym życiu staje się dominującym, biernie lub aktywnie agresywnym partnerem /rodzicem.
Bywa tak, że postawy rodzicielskie są spójne, to znaczy oboje rodzice są autorytarni albo wycofani. Wtedy dziecko otrzymuje podwójnie silny przekaz, jego schematy są głębokie, ale bardziej jednorodne, oczywiste, widoczne.
Bywa tak, że postawy rodzicielskie są sprzeczne – wtedy dziecko w pewnych obszarach uczy się funkcjonować w jednej roli, a w innych w drugiej. Jego schematy są wtedy mniej wyraźne i usztywnione, ale wzajemnie sobie przeczące, więc tworzące „podwójną” tożsamość.
Każdy, kto tkwi w swoim schemacie, patrzy i reaguje przez jego założenia. Nie widzi tego, co jest, tylko to, co wynika z logiki jego umysłu, ukształtowanej przez wczesnodziecięce doświadczenie. Stąd nie potrafi udzielić zdrowego emocjonalnego wsparcia ani swojemu dziecku, ani swojemu partnerowi, ani nikomu innemu. Stąd też wynika najczęstsza dziecięca trauma: trauma bycia niezrozumianym. Brak zrozumienia emocji i potrzeb dziecka, brak zauważenia jego indywidualności jest odczuwany przez nie jako brak miłości. Każdy, kto tego doświadczył, próbuje oszczędzić tego swoim dzieciom. Nie mając jednak wzorca jak to zrobić, odwracamy jedynie schemat: ci, którzy doświadczyli presji, swoim dzieciom nie stawiają granic; ci, którym nie stawiano granic, traktują swoje dzieci surowo. Czasem próbujemy wyrównać brak wsparcia emocjonalnego słownymi (pustymi) deklaracjami albo spełnianiem materialnych życzeń dziecka. To jednak nic nie zmienia, dzieci nadal czują się nierozumiane, a tym samym niekochane.
Zdrowe wsparcie emocjonalne, czyli właściwe zareagowanie na emocje i potrzeby drugiej osoby jest możliwe tylko wtedy, kiedy sami jesteśmy w kontakcie ze swoimi emocjami i potrzebami. A zazwyczaj nie jesteśmy. Dominująca postawa rodziców uczy nas udawać, że nie czujemy tego, co czujemy; postawa wycofana uczy nas zalewać innych swoimi emocjami bez względu na to, jak bardzo może ich to zranić. Uzdrawiająca prawda leży poza schematem: w odzyskaniu kontaktu ze swoimi prawdziwymi emocjami, uczuciami i potrzebami, w uświadomieniu sobie i nazwaniu tego, co naprawdę czujemy. I zakomunikowaniu tego w sposób szanujący uczucia innych.
Kiedy traktujemy cudze uczucia i potrzeby jak własne, okazujemy drugiej osobie szacunek.
Kiedy zauważamy, odczuwamy i rozumiemy uczucia drugiej osoby, wyrażamy empatię.
Kiedy z szacunkiem i empatią zwracamy się do innych, bez udawania i atakowania, sprawiamy, że doświadczają miłości.
