Teoretycznie jest to serial sf, ale tak naprawdę nie do końca… (odrobinkę spoileruję 🙂)
Tytułowe rozdzielenie mówi o odseparowaniu funkcjonowania danej osoby w pracy i poza nią, utworzeniu niejako dwóch osób, które nic o sobie nie wiedzą, żyją dwoma różnymi życiami, nie przenosząc problemów jednej sfery do drugiej. Niby pomysł szalony, ale pracując z ludźmi codziennie widzę, jak nasze umysły robią sobie automatyczne podziały, czyniąc z nas niemal osobowości wielorakie: dla jednych jesteśmy tacy, dla drugich inni, do pracy zakładamy garnitur czy białą bluzkę oraz obowiązkowo maskę (i nie mam tu na myśli maseczki 😉), w domu chodzimy w dresie i pozwalamy sobie wylewać na najbliższe nam osoby wszystko bez ograniczeń… W zasadzie większość z nas w obecnej rzeczywistości zachowuje się, jakby miała wszczepiony chip zapobiegający stykowi osobowości z pracy z osobowością rodzinną…
Podobnie samo miejsce pracy – niby futurystyczne, a wymagania bezsensowne – ale czy naprawdę w hierarchicznych instytucjach typu korporacja czy kościół wygląda to aż tak bardzo inaczej…? Bo ja mam wrażenie, że w tym serialu zmieniono tylko dekoracje i że opowiada on o tym, co jest…
Z terapeutycznej ciekawości (co się stanie, kiedy owe rozdzielone części zaczną się ze sobą stykać) nie mogę się doczekać sezonu drugiego 😁
