Jak w lustrze

To, co rodzicom podoba się w dziecku, co nagradzają swoim zainteresowaniem i uznaniem, staje się jego przekonaniem o swojej mocnej stronie. To, czego rodzice nie akceptują w swoim dziecku z powodu własnych słabości czy kompleksów, staje się jego przekonaniem o swojej słabej stronie. Mimo, że później inni ludzie mogą wychwalać i komplementować ową „słabą stronę”, zaprzeczając tym zapisom, nie zostają one samoistnie przeprogramowane. Po pierwsze dlatego, że rodzice są dla dziecka pierwszym niepodważalnym autorytetem i ich brak akceptacji wiąże się z bardzo silnymi emocjami. A im silniejsze emocje, tym silniejszy zapis. Po drugie dlatego, że umysł automatycznie broni starych zapisów jako „prawdy”, wzoru, matrycy – i bez naszego świadomego udziału ich nie przeprogramuje. 

Dlaczego tak trudno nam przeprogramować to, że coś jest naszą słabością na przekonanie, że nią nie jest? Bo musimy to sobie (umysłowi) udowodnić, musimy zadziałać tak, jakby to była prawda – musimy złamać lęk, który nas przed tym powstrzymuje. Ten lęk jest problemem, nie samo przekonanie. W zakresie swojej mocnej strony nie boimy się ryzykować, zmieniać, próbować nowego, nie boimy się ośmieszenia, choć wcale nie zawsze wygrywamy. Za to w zakresie swojej słabej strony zaryzykowanie czegokolwiek wydaje się skokiem w przepaść. Tamten stary dziecięcy lęk nas paraliżuje. Próbujemy wszystkiego, żeby go zagłuszyć, ukryć, zapomnieć. Gdybyśmy go wysłuchali, brzmiałby mniej więcej tak: „a co jeśli okaże się że naprawdę nie można mnie kochać, że jestem nie do zaakceptowania?”. To jest myśl małego, całkowicie zależnego od dorosłych, przerażonego dziecka. Ile sensu ma dla dorosłego? Kto decyduje o tym, jaka jest nasza wartość, od czego ona zależy – i jaki to ma związek z miłością? 

Ludzie nie kochają nas tak, jak na to zasługujemy, bo miłość jest bezwarunkowa, nie można na nią zasłużyć. Ludzie kochają nas tak, jak ONI potrafią, niezależnie od tego, jacy jesteśmy. Kiedy pokochamy siebie na tyle, żeby zaryzykować ekspozycję swojej słabej strony, przyciągamy tych, którzy potrafią kochać. Kiedy udajemy doskonały produkt i próbujemy zaprezentować się w jak najlepszym opakowaniu, zakrywając to, czego się wstydzimy, przyciągamy tych, którzy handlują – kupują, sprzedają, porzucają, wymieniają na lepszy model.

My sami decydujemy czy i jak inni nas kochają, bo robią to dokładnie tak, jak my to robimy wobec siebie.

2 uwagi do wpisu “Jak w lustrze

    1. Taki sam jak na każde inne przekonanie o swojej niedoskonałości 🙂 Po prostu trzeba wystąpić przeciwko niemu – zrobić coś pomimo tej emocji, ale tak, żeby doświadczenie było pozytywne, odwrotne od tego, co ten wstyd zaprogramowało.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s