Wizytówka

Mówi się, że przyjaciół poznaje się w biedzie, bo to, ile możemy komuś dać, weryfikuje, czy inni ludzie są z nami dla swoich korzyści czy z autentycznej przyjaźni.

Podobnie człowieka poznaje się w trudnych dla niego emocjonalnie sytuacjach, bo wtedy na jaw wychodzą jego priorytety, jego hierarchia wartości (nie ta deklarowana, tylko ta, którą praktykuje).

Na ogół ludzie potrafią zachowywać się miło, kiedy czegoś potrzebują, są od kogoś zależni – po prostu kiedy im się to w jakiś sposób opłaca. Niewielu szanuje drugiego człowieka na tyle, żeby nie wylewać na niego swoich negatywnych emocji – nie ranić swoim gniewem i złością, nie obarczać swoim rozczarowaniem i żalem, nie atakować swoją zazdrością. 

Szanujemy innych wtedy, kiedy postrzegamy się na równi z nimi, nie jako lepsi czy gorsi od nich. Sytuacje, w których reagujemy silnymi emocjami są zawsze związane z naszym poczuciem własnej wartości. Nie wywoła ich nawet obraźliwy komentarz pod naszym adresem, jeśli nie dotknie naszej słabej strony – obszaru, w którym czujemy się niekompetentni, nadwrażliwi, „nieudani”. Mówiąc inaczej – jeśli ktoś dotknie tego, co w sobie kochamy, jesteśmy w stanie zareagować z miłością, wybrać takie zachowanie, które posłuży i nam, i innym; zachowanie jednocześnie rozumiejące i asertywne. Jeśli ktoś dotknie tego, czego w sobie nie umiemy pokochać, odczuwamy negatywne emocje i automatycznie reagujemy brakiem miłości: bierną lub czynną agresją, atakiem, przemocą słowną lub fizyczną. 

Wniosków nasuwa się kilka.

Po pierwsze, nie da się kochać innych nie kochając siebie. Nawet jeśli zdusi się w sobie te negatywne emocje, to one kiedyś eksplodują. A nawet gdyby nie, to chowana uraza i poczucie krzywdy zatrują zachowanie tej osoby wobec innych, i w ten ukryty sposób zamanifestują się jako brak miłości.

Po drugie, ktoś, kto często i silnie wyraża swoje negatywne emocje to ktoś, kto nie zdołał pokochać siebie, a więc nie zdoła także pokochać kogoś innego. Nie da się sprawić z zewnątrz, żeby ktoś siebie polubił, zaakceptował. Nie da się zmusić drugiego człowieka do wybrania miłości ponad swoim lękiem; to jego wolna wola.

Po trzecie, spotykając się z kimś w komfortowych dla niego warunkach dowiadujemy się o nim tyle, ile chce nam pokazać. Będąc z nim w sytuacjach dla niego trudnych, poznajemy go naprawdę. Ile wysiłku wkłada w kontrolę swoich emocji, na tyle ważne są dla niego uczucia drugiego człowieka; na tyle stawia innych na równi ze sobą, a ponad wszystkimi, nawet najbardziej dla niego wartościowymi rzeczami i ważnymi sprawami. Na tyle ważna jest dla niego miłość.

7 uwag do wpisu “Wizytówka

  1. Pod każdym zdaniem mogę się podpisać 🙂 Nasz stosunek do innych ludzi jest odzwierciedleniem naszego stosunku do samych siebie. Człowiek kochający i szanujący siebie, tak samo będzie traktował innych. A ponieważ cierpimy na deficyt miłości do samych siebie, stąd tak dużo negatywnych emocji. Pozdrawiam. J.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Jeśli nie umiemy kochać samych siebie, to nie wiemy tak do końca czym jest miłość i jak należy ją dawać. Poza tym, zawsze będziemy nie do końca wierzyć partnerowi, że nas porawdziwie kocha, no bo jak to tak ,,ja, taka brzydka/ czy jakikolwiek inny epitet, za co on mnie niby kocha, to podejrzane”. Z drugeij strony, ciężko jest kochać siebie za nic, szczególnie jeśli ciało z nami nie wspólpracuje i wrzuca nam kolejne problemy do kolekcji. Przez to kochamy się coraz mniej, co wpędza nas w błędne koło pogarszania się zdrowia i mniemania o sobie. Jak wyjść z takiego koła, nie próbując ,,kochać siebie na siłę”? Bo kłamstwo powtórzone 1000 razy nie zawsze staje się prawdą, nie można sobie miłości do siebie wmówić.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Masz rację, wmawianie sobie czegoś, w co się nie wierzy, nie działa. Żeby zacząć kochać, trzeba przestać oceniać – że brzydka, głupi, za słaby, za mało… Jesteśmy różni, jak róża i słonecznik, a porównywanie jest liniowe i zabija to, co w nas najpiękniejsze – autentyczność, indywidualność, to nieporównywalne piękno, niepowtarzalny urok.
      Nie kocha się za coś, miłość to postawa akceptacji tego co jest, zobaczenia piękna i sensu w tym co jest, bez rozbijania na atomy i władania do szufladek „jest ok”, nie jest ok”. A jeśli chodzi o wybór partnera, to jeśli wybiera się najlepszy towar z półki, to po to, żeby zaspokoić swoje ego (żeby dobrze wyglądało i przynosiło splendor), i to więcej niż pewne, że nowy model wyprze stary, wcześniej czy później. Kiedy wybiera się to, co nam pasuje, z czym (jakimi cechami u kogoś) czujemy się dobrze, to wtedy samo wszystko gra 🙂 Czy piękna żona Nicka Vujicica kocha go za brak kończyn? Czy pomimo tego braku, za to, jak się przy nim czuje i co może mu dać? Miłość jest tam, gdzie wdzięczność, zauważanie i docenianie tego, co jest. Brakuje miłości tam, gdzie uwaga podąża w kierunku problemów, niedostatków i braku. I to chyba cały sekret. Kłopot w tym, że szkoła uczy oceniania, porównywania i rywalizacji, a media podsycają niezdrowe myślenie. Trudno potem zmienić nawyki myślowe, wpuścić miłość do swojego życia.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Jestem strasznie przyzwyczajona do oceniania, bo tato był okropnie krytykancki (raczej w stosunku do obcych, nie do mnie), ale przez to mam teraz ,, inną miarę dla ludzi” (łagodniejszą) i inną dla siebie (bardzo restrykcyjną). Uważam, że tylko dzieci kocha się za to, że są, innych ludzi zawsze kocha się za coś (jacy są, albo jak się przy nich czujemy, jak nas inspirują). Nie rozgryzłam jeszcze, w której kategorii jest miłość do siebie, bo moja miłość do siebie jest restrykcyjnie uzależniona od moich osiągnięć i porównań do innych. Uważam, że umiem kochać nawet dobrze, ale nigdy nie wierzę partnerowi, że kocha mnie- zawsze doszukuję się drugiego dna. Beznadziejna sprawa. Ale dziękuję za wyczerpujący komentarz.

        Polubione przez 1 osoba

      2. Każdy z nas ma takie schematy myślenia ustalone na bazie wzorców z dzieciństwa. Jeśli kochasz siebie za coś, to możesz kiedyś musieć się zmierzyć z tym, co zrobisz, jeśli to stracisz? Spróbuj to sobie wyobrazić – że nie masz swojej mocnej strony, wcale. Co wtedy? Jeśli uważasz, że umiesz kochać, to znaczy, że umiesz dawać, ale co będzie, jeśli nie będziesz mogła dawać, a będziesz musiała przyjmować? Albo jeśli Twoje dawanie obróci się przeciwko Tobie (rozdział 2 mojej książki)?

        Polubienie

      3. Na pierwsze pytanie już mogę odpowiedzieć, bo obecnie nie mam za co siebie kochać i próbuję wypracować jakaś cechę/ umiejętność, która nada mi wartości- idzie ciężko, ale z kochaniem siebie za nic jest jeszcze gorzej 🙂. Może to przyjdzie z wiekiem, może to przychodzi do nas, kiedy jesteśmy zbyt zabiegani, by mieć czas o tym myśleć (najbardziej zadowolona byłam przez 2 lata w Australii, kiedy nie było czasu myśleć czy jest dobrze czy źle, bo były dwie prace, wiza, egzaminy itd). Nawet jeśli próbuję sobie to logicznie wyłożyć i argumenty do mnie trafiają, to nic to w kwestii automiłości nie zmienia- to ponad moje siły. Czekam, aż samo się odblokuje pewnego dnia.

        Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s