Fałszywe przekonania o miłości w umyśle odpowiadają objawom w ciele. Im dłużej istnieją, tym silniej się objawiają, prowadząc do dolegliwości i chorób narządów i układów. Leczenie samych objawów albo nie daje efektów, albo powoduje jedynie zmianę symptomów. Usunięcie przyczyny w umyśle powoduje usunięcie problemu energetycznego w ciele.
Tam, gdzie mentalnie w jakimś obszarze pozostajemy dzieckiem (zachowujemy dziecięcy, zależny sposób myślenia), również ciało reaguje „po dziecięcemu” – nadwrażliwie; tam, gdzie dziecko zmieniło się w opiekuna (nie dorastając), ciało reaguje usztywnieniem, blokadą, brakiem elastyczności. Gdybyśmy potrafili odczytać symboliczne znaczenie dolegliwości i chorób, zauważylibyśmy, że odpowiadają naszym przekonaniom, są reakcją na bieżącą sytuację aktywującą jakiś stary lęk. Nauczyliśmy się tłumić informacje z ciała za pomocą tabletek, ale gdybyśmy nauczyli się je czytać, moglibyśmy usunąć przyczynę – sposób myślenia, który je tworzy.
Myślenie „jak dziecko” charakteryzuje się poczuciem zależności od innych i powoduje wybieranie przyjemności, które mają szkodliwe konsekwencje. Myślenie „jak opiekun” charakteryzuje się poczuciem odpowiedzialności za innych i powoduje czerpanie satysfakcji z obowiązków. Oba podejścia prowadzą w kierunku samozniszczenia.
Myślenie „po dorosłemu” oznacza brak takich szkodliwych kompulsywnych nawyków; oznacza pozostawanie w kontakcie ze sobą, czyli rezygnowanie z niebezpiecznych przyjemności i odpuszczanie obowiązków, które powodują przeciążenie i utratę radości z życia; oznacza zarządzanie sobą tak, aby utrzymywać dobre samopoczucie.
Myślenie „po dorosłemu” to uświadomienie sobie, że nie jesteśmy dziećmi, i nikt inny nie jest odpowiedzialny za nasze szczęście oraz że nie jesteśmy odpowiedzialni za szczęście innych ludzi. Innymi słowy, że nikt nie musi nas uszczęśliwiać, ani my nikogo, bo zewnętrznie nie da się dostarczyć tego, co produkuje się od wewnątrz. A jeśli są problemy z produkcją, to nasze ciało nas o tym informuje. I nie trzeba być ekspertem Totalnej Biologii ani przestudiować skomplikowanej książki Michela Odoula („Powiedz mi, co cię boli, powiem ci dlaczego”). Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę problem zdrowotny (objaw) z dopiskiem „symbolika” i znaleźć w wynikach wyszukiwania coś, co nas zastanowi, co każe nam się zatrzymać, co zabrzmi znajomo. Świadome nazwanie emocjonalnego problemu w umyśle zwalnia ciało z obowiązku komunikowania go za pomocą objawów, dolegliwości i chorób.
Fizyczność nie żyje własnym niezależnym życiem, tylko odbija nasze emocje i uczucia, myśli i przekonania. Nauczenie się jej języka to jak wizyta u najlepszego specjalisty 🙂
