Umysł tworzy swoje wzorce głównie w dzieciństwie, wtedy, kiedy styka się z czymś po raz pierwszy. Rodzaj tego spotkania i towarzyszące mu emocje powodują „oflagowanie” tego czegoś jako dobre lub złe, ciekawe lub nudne, niebezpieczne lub interesujące, ważne lub bez znaczenia… Standardy dzieciństwa zapisują się w naszych umysłach poza naszą świadomością. Po prostu WIEMY (jesteśmy przekonani), że coś istnieje, a coś nie; czegoś jest pod dostatkiem, a o coś bardzo trudno. Nieświadomie przywykamy do tego, wśród czego przyszło nam dorastać: nie poświęcamy specjalnej uwagi temu, co jest (biorąc to za pewnik) i przywykamy do niedostatku czegoś innego jak do bólu głowy w tle. Te wzorce i standardy są jak samospełniające się przepowiednie – nie zdając sobie z tego sprawy odtwarzamy je wciąż na nowo, w różnych postaciach i okolicznościach, z różnymi osobami.
„Dziecięcy umysł przyjmuje za standard to, z czym się spotyka. Jeśli spotyka się z życzliwością, wsparciem, przestrzeganiem zasad, to taki obraz siebie i świata w nim się kształtuje, i tego oczekuje na zewnątrz rodzinnego środowiska, w którym się wychowuje. Jeżeli dziecięcy umysł spotyka się z wrogością, przemocą, przekraczaniem norm społecznych, to również taki obraz siebie i świata się w nim kształtuje, i takie będą jego zachowania i założenia wobec innych ludzi. Dlatego nie ma dobrych i złych dzieci, bo dzieci są zawsze automatycznie zaprogramowane przez zachowania ludzi wokół siebie – poza swoim wyborem i świadomością.
Jak długo nie uwolnimy się od tego zaprogramowania, tak długo nie wybieramy świadomie; a skoro kierują nami automatyczne ustawienia, które dokonały się poza naszą świadomością, to również jako dorośli tak naprawdę nie jesteśmy ani dobrzy, ani źli – jesteśmy po prostu zaprogramowani. Co więcej, jesteśmy zaprogramowani losowo, przypadkowo, ponieważ nasze umysły naśladują mechanizmy rodziców i opiekunów, których oni sami nie byli świadomi. Nie przekazali nam ich z wyboru, zrobili to nieświadomie, automatycznie powtarzając to, co sami dostali od swoich rodziców…”
Powyższy cytat pochodzi z drugiego rozdziału Mini-Przewodnika, w którym szerzej opisuję, jak umysł przetwarza nasze pojedyncze doświadczenia w generalne zasady, co najczęściej nie jest obiektywną prawdą. To, że ugryzł nas pies, nie oznacza, że wszystkie psy gryzą, ale nasz umysł każe nam w to wierzyć („psy są groźne”). To, że mieliśmy zaprzyjaźnionego pieska, nie oznacza, że żaden pies nas nie ugryzie, ale umysł każe nam w to wierzyć („psy są cudowne”). Niemniej wierząc w te nieprawdy powołujemy je do życia. Ten, kto reaguje lękiem na widok psa, nieświadomie prowokuje go do okazania dominacji, czyli ataku. Ten, kto podchodzi do psa z pewnością siebie, wykazuje dominację, a pies zazwyczaj instynktownie się podporządkowuje. To, w co wierzymy na podstawie losowego zdarzenia, tworzy kolejne podobne sytuacje.
Kiedy rozumiemy, jak to działa, przestajemy się identyfikować ze swoim umysłem i zyskujemy szansę na to, żeby przeprogramować jego zapisy, zmienić jego skojarzenia i uwolnić się od przypisanych tym zapisom negatywnych emocji. Rownież, a może przede wszystkim od głównego bagażu z dzieciństwa: poczucia winy i poczucia krzywdy.
Jeśli masz ochotę poczytać o tym więcej, napisz do mnie, a ja prześlę Ci bezpłatnie cały, dziewiętnastostronicowy tekst. Będzie mi miło, jeśli w zamian polecisz moją stronę na Fb, książkę, blog albo usługi psychologiczne innym.
Różnice między kobietami a mężczyznami są oczywiste, a zarazem względne. Nawet fizycznie. Na ogół mężczyzna jest wyższy od kobiety, więcej waży, jest silniejszy. Największy, najsilniejszy mężczyzna i najniższa, najsłabsza kobieta to jak dwa różne światy, trudno byłoby im razem funkcjonować. Ale zdarza się, że kobieta jest większa i silniejsza niż mężczyzna w tym samym wieku, prawda? Podobnie jest z innymi cechami. Mężczyznom przypisuje się racjonalne rozumowanie, logikę, rozsądek; kobietom emocjonalność, intuicję, talenty artystyczne. A przecież jest mnóstwo mężczyzn, którzy są artystami, i jest wiele kobiet wybitnie radzących sobie w zawodzie inżyniera, architekta czy prawnika. Można powiedzieć, że trudno będzie się porozumieć najbardziej „męskiemu” mężczyźnie i najbardziej „kobiecej” kobiecie, ale precyzyjniej jest nie kierować się stereotypem płci, a predyspozycjami mózgu: trudno o porozumienie między kimś, kto cechuje się racjonalnym, praktycznym sposobem myślenia i potrzebuje fizycznych dowodów, żeby zmienić przekonania, a kimś, kto kieruje się czuciem i intuicją, i na tej podstawie buduje swój system przekonań. Osoby tak ukształtowane (przez swoje predyspozycje i osobiste doświadczenie) niezależnie od płci opisują swoje wewnętrzne światy tak różnym językiem, że porozumienie między nimi jest bardzo mało prawdopodobne. Zatem nie negując biologicznych różnic między płciami warto sobie zadać pytanie, czy międzypłciowe różnice w funkcjonowaniu emocjonalnym i społecznym nie wynikają bardziej z odmiennego traktowania chłopców i dziewczynek, z podświadomego kierowania się stereotypami przez rodziców. Bo przecież „chłopaki nie płaczą”, a „dziewczynki muszą się wypłakać”. Tylko co tak naprawdę o tym decyduje – biologia czy kulturowe stereotypy? Natura czy sztywne przekonania bezrefleksyjnie dziedziczone przez pokolenia?
Tu dochodzimy do kolejnej kwestii kulturowej – moralności.
Wielu ludzi uważa moralność za naturalny zestaw właściwych zachowań, nie podlegający dyskusji, dzielący ludzi na dobrych i złych. Tymczasem moralność to niepisane prawo obyczajowe tworzone przez daną kulturę. I tak w jednej kulturze można mieć jedną żonę czy męża i każde odstępstwo od tej zasady jest niemoralne, a w innej kulturze można mieć wiele żon (mężów), i świadczy to o wysokiej pozycji społecznej. Innymi słowy to samo zachowanie oceniane przez członków różnych kultur może być „dobre” i „złe”. Podobnie jest z przekonaniami religijnymi – dla wyznawców jednej religii zabójstwo jest grzechem, dla wyznawców innej jest obowiązkiem.
To, z czym stykamy się od urodzenia, staje się dla nas „oczywistą oczywistością”, niezależnie czy jest to kwestia religii, zasad moralnych czy jedzenia (kiszona kapusta wzbudza taki sam wstręt u innych społeczności, jak u nas jedzenie owadów, psiego mięsa czy zgniłych jajek). A jednak jest tylko zestawem przekonań panującej w danej społeczności; gdybyśmy urodzili się gdzieś indziej, nasz zestaw wyglądałby zupełnie inaczej, choć z taką samą mocą wierzylibyśmy, że jest jedynie prawdziwy.
Dla każdej osoby jej system przekonań rzeczywiście jest jedynie prawdziwy – bo jest jej indywidualnym, osobistym programem, innego po prostu nie ma. Wszystko, co poznaje później, jest już oceniane, porównywane do tego, co jest, więc najczęściej wydaje się obce, dziwne i nienaturalne.
Warto czasem zmienić swoją perspektywę i popatrzeć na swoje przekonania z pozycji obserwatora, nie utożsamiając się z nimi. Tak naprawdę nie jesteśmy swoimi przekonaniami – nawet jeśli je zmienimy, nadal pozostajemy sobą. Wydaje nam się inaczej; wydaje nam się, że nasza tożsamość się rozpadnie jak tylko dopuścimy do siebie wątpliwości, więc często walczymy o to, żeby ktoś uznał nasze racje, jakby od tego zależało nasze życie. To sygnał, że odzywa się w nas program („jest i musi być tak, jak zostało zapisane”). Ale jeśli każdy ma nieco inne zapisy, i każdy będzie zażarcie walczył o swoją rację, to jedyne co uzyskamy, to nieustanny konflikt, walka, wojna. Może więc warto spróbować popatrzeć na wszystko z góry, z lotu ptaka?
Czy zatem każde nasze przekonanie jest fałszywe, szkodliwe?
Każde, które jest automatycznym zapisem, nawet jeśli ze społecznego punktu widzenia jest „dobre”, moralne. Ktoś, kto poświęca się dla innych dlatego, że tak został nauczony, robi to z poczucia wewnętrznego obowiązku, mając mieszane uczucia. Ktoś, kto robi to samo z własnego świadomego wyboru, odczuwa satysfakcję, radość. Zachowanie to samo, ale emocje zupełnie inne.
Można powiedzieć, że każde automatycznie przyjęte przekonanie staje się naszym wewnętrznym przymusem, więzieniem, które boimy się opuścić (jeśli przynosi społeczną akceptację), lub którego nie potrafimy opuścić (choć spotyka się ze społecznym potępieniem), i to mówią nam odczuwane emocje. To samo przekonanie przyjęte przez nas świadomie jako własne może stać się samorealizacją, pasją, i źródłem pozytywnych emocji. Kiedy umysł każe nam w coś wierzyć, cierpimy; kiedy wybieramy w co wierzyć, odczuwamy radość z życia.
Czy niektóre przekonania są bardziej szkodliwe od innych?
Szczególnie blokujące są przekonania negatywne na własny temat – że jesteśmy brzydcy, źli, głupi, niewystarczający, żeby nas kochać. Te przekonania odbierają nam radość z życia, energię potrzebną do zmiany i motywację do działania. Dezaktywują nasz prawdziwy potencjał, stawiają nam ograniczenia. Kiedy uwierzymy, że czegoś w sobie nie mamy czy czegoś nie potrafimy, zachowujemy się, jakby to była niepodważalna prawda, nawet jeśli inni widzą to inaczej.
W taki właśnie sposób ludzie podporządkowali sobie ogromne i silne słonie: młodziutkie przywiązuje się mocną liną do drzewa, aż nauczą się, że nie warto się szarpać; kiedy już w to uwierzą, jako dorosłe osobniki będą stać posłuszne przywiązane sznurkiem do małego palika, nie zdając sobie sprawy ze swojej siły i możliwości zmiany swojej sytuacji.
Wszystkie przekonania automatycznie zapisane w umyśle są niekorzystne, bo wprowadzają poczucie wewnętrznego przymusu reagowania w określony sposób, a co za tym idzie dyskomfort emocjonalny. Przekonania negatywne dodatkowo nas „dołują”, blokują, unieruchamiają, zabierają nadzieję na możliwość zmiany. Ale to nie wszystko: przekonania mogą wchodzić ze sobą w konflikt, powodując kompletny chaos w naszych myślach i odczuciach.
Co powoduje powstanie sprzecznych przekonań?
Dzieje się tak wtedy, kiedy w pierwszych latach życia otrzymujemy sprzeczne, ale równie ważne informacje od równie dla nas ważnych osób, autorytetów. Wtedy umysł nie może zapisać jednej generalnej zasady („należy być zaangażowanym” lub „opłaca się być leniwym”; „należy szanować inne istoty żyjące” lub „cudze życie nie ma znaczenia”; „poświecenie dla innych daje satysfakcję” lub „wykorzystywanie innych jest w porządku”), zapisuje więc obie, każdą zamykając w jakimś obszarze związanym ze związanym z tym doświadczeniem (praca kontra dom, ludzie kontra zwierzęta, rodzina kontra obcy). Ponieważ jednak nie da się perfekcyjnie rozdzielić tych obszarów, sprzeczne przekonania rodzą wewnętrzne konflikty i utrudniają stworzenie spójnego obrazu siebie.
Stosunkowo łatwo jest wytropić pojedyncze przekonanie, które nam nie służy, za pomocą negatywnych emocji pojawiających się przy jego realizacji. Konflikt sprzecznych przekonań daje mieszane emocje, czujemy się jak uwięzieni w potrzasku – żadne rozwiązanie nie wydaje się właściwe, żadne działanie nie przynosi ulgi; albo przeciwnie: ciągnie nas jednakowo w obie strony, nie potrafimy wybrać, co będzie dla nas korzystne, nie potrafimy określić, z czym będziemy czuć się lepiej. Emocje mówią nam wtedy, że żadne ze znanych rozwiązań nie działa; że mamy jedynie złudzenie wyboru, a tak naprawdę wybieramy między schematami, starymi automatyzmami, które nas ograniczają jak mury więzienia.
Podsumowując…
Pierwsze doświadczenia i obserwacje w naszym życiu są jak suwaki na konsoli – unikalnie programują nasz sposób myślenia, nasz własny „język”, a więc i nasze relacje ze sobą i światem zewnętrznym.
Próbujemy sterować tym, co materialne, wytworami naszego myślenia – próbujemy zmieniać innych ludzi, zmieniać sytuacje. Ale dopóki nie zmienimy naszego myślenia, wciąż od nowa będziemy wytwarzać to samo. Możemy zmienić jedynie dekoracje – robić to z innymi ludźmi, w innych okolicznościach – ale i tak wytworzymy ten sam rodzaj relacji, oparty na tym, w co gdzieś głęboko wierzymy na podstawie pierwszych doświadczeń; często zupełnie przypadkowych doświadczeń, które jednak stały się naszymi nieświadomymi generalnymi przekonaniami.
Jak możesz sobie uświadomić swoje zaprogramowanie?
Zaprogramowanie to zestaw nieświadomie przyjętych przekonań i związanych z nimi schematów zachowania. Możesz spróbować wytropić te przekonania:
zadając sobie pytania o to, w co wierzysz i dlaczego (na temat siebie, innych ludzi, natury świata, sensu życia, istnienia Boga);
obserwując typowe dla siebie zachowania i odkrywając stojące za tym zachowaniem przekonania;
zwracając uwagę na negatywne emocje powtarzające się w konkretnych sytuacjach, wskazujące na konflikt przekonań.