O założeniach

Byłam dzisiaj świadkiem fajnej rozmowy. Brzmiała mniej więcej tak:

„- O, leje!
– Dawno nie padało (śmiech)
– A dopiero co była susza stulecia i zamienialiśmy się ponoć w pustynię, a teraz grozi nam powódź…
– No jak wszyscy przez tę suszę modlili się o deszcz, to teraz leje bez końca…
– Bo nie powinno się modlić o deszcz albo o słońce, tylko o właściwą pogodę!”

Strzał w dziesiątkę 🎯
Życzymy sobie tego, co wydaje nam się słuszne według naszych założeń, a potem efekty nas zaskakują i przerastają. A gdyby tak odpuścić kontrolę i zamiast sobie życzyć tego, co znamy z reklam, na przykład:
– domku z ogródkiem (z którego potem nie ma kiedy korzystać, pracując do nocy, żeby go spłacić), 
– podróży na drugi koniec świata (która niespodziewanie kończy się zakaźną chorobą) czy
– najpiękniejszej dziewczyny/najprzystojniejszego chłopaka (z którymi później nie ma o czym rozmawiać i którzy swoim zachowaniem doprowadzają nas do szału)
…poprosić los o to, co sprawi, że poczujemy się szczęśliwi…?

Komunikowanie się

Im więcej robimy założeń, tym mniej się komunikujemy. Im mniej się komunikujemy, tym bardziej zamykamy się w świecie swoich założeń. Niebezpieczeństwa są dwa – możemy przestać umieć się porozumiewać i możemy nagle obudzić się w świecie równoległym do rzeczywistości. Każdy w swoim.

Szczęście

Szczęście nie ma definicji. Jest tym, co sprawia, że możemy fruwać mimo braku skrzydeł. Przyglądając się innym ludziom, tworzymy założenia – że szczęście to dużo pieniędzy, albo duża rodzina, albo życie bez limitów, albo sława… I takie życzenie puszczamy w świat do realizacji – „chcę mieć dużo pieniędzy”, „chcę mieć dużą rodzinę”, „chcę żyć bez ograniczeń”, „chcę być sławny” – i to życzenie się realizuje, dokładnie to. Mamy pieniądze czy sławę, ale nie mamy satysfakcjonujących relacji z innymi. Mamy rodzinę, ale żeby ją utrzymać, siedzimy non-stop w pracy. Mamy nieograniczoną wolność, ale czujemy się samotni. Słowem dostajemy to, co chcieliśmy, a nie czujemy się szczęśliwi – raczej oszukani. Ale to my oszukujemy samych siebie, próbując ustalać logicznie i kontrolować co da nam szczęście. Szczęście to coś, co się czuje, stan, który doświadczamy tu i teraz, a nie coś, co się planuje, jakiś punkt w przyszłości. Nie można dojść do celu, nie idąc drogą, która do niego prowadzi, więc jaki jest sens w tym, że poświęcamy swoje dobre samopoczucie, żeby znaleźć szczęście? 
Ale jeśli idziemy za tym, co sprawia, że się czujemy lepiej z samym sobą, co dodaje nam skrzydeł, to idziemy we właściwym kierunku, żeby pomnażać poczucie szczęścia. 
Bo szczęście nie ma definicji, jest najbardziej spersonalizowanym produktem na świecie.