Muszę

Małe dzieci kierują się wyłącznie swoimi potrzebami – jedzą, piją, sikają czy śpią wtedy, kiedy tego potrzebują. Potem uczą się funkcjonować w społeczeństwie, co niestety nie oznacza uwzględniania potrzeb innych ludzi, ale potrzeby systemu. Jemy kiedy mamy przerwę albo kiedy nam podadzą jedzenie, nie mamy czasu pić i sikać, a sen jest pierwszą rzeczą, z której rezygnujemy, kiedy zaczynamy żyć w niedoczasie.

Podobnie dzieje się z naszymi potrzebami emocjonalnymi. W dzieciństwie manifestujemy je bez zahamowań, potem lęk każe nam je zastępować namiastkami albo uciszać używkami, tracimy z nimi kontakt. 

Całe życie jesteśmy uczeni, żeby żyć według grafika, a raczej wielu grafików, a nie własnych potrzeb i zmieniających się okoliczności. Dlatego wciąż mamy wrażenie, że idziemy pod górę, dźwigając mnóstwo „muszę”. A gdyby spróbować odrzucić tak wiele „muszę” jak to możliwe, posłuchać swojego prawdziwego „ja” i głosu natury rzeczy – tego, co się dzieje i próbuje się z nami skontaktować? Mogłoby się okazać, że nic i nikt na tym nie ucierpi, co więcej, życie stanie się lekkie i proste, jak wszystko co naturalne.

W kontekście

Każdy z nas jest indywidualnością, ale i każdy z nas żyje wśród innych ludzi. My wpływamy na innych, oni na nas. Im jesteśmy silniejsi, tym większy mamy wpływ na masową świadomość i stajemy się od niej coraz bardziej niezależni; im słabsi jesteśmy, tym silniej ona zagarnia i zniekształca nas.

Paradoks polega na tym, że żeby obudzić dającą niezależność siłę w sobie, potrzebujemy najpierw tej energii z zewnątrz, potrzebujemy czyjegoś wsparcia, zrozumienia – czyjejś energii, która pomoże obudzić naszą własną.

Umysł jest jak komputer

Umysł jest jak podarowany nam komputer, gdzie inni ludzie wrzucili ważne dla siebie dane – każdy inne, i każdy skatalogował je po swojemu. Siłą rzeczy mamy bałagan w głowie, nie widząc wszystkiego, nie potrafiąc zarządzać sprzecznymi danymi, poruszając się wśród przedatowanych informacji, praktycznie po omacku. Na dodatek ten bałagan jest niepowtarzalny, nikt nie ma bliźniaczego zestawu, nikt nie posprząta tego za nas. Utożsamiając się ze swoim umysłem, skazujemy się na głębokie poczucie samotności, jak bycie samotną wyspą na oceanie albo bycie jedynym człowiekiem władającym danym językiem.

Problem

Wydaje nam się, że problemem jest odrywający się guzik. Przyszywamy go, ale naszą uwagę przykuwa reszta guzików, bo w zasadzie nie pasują do tego płaszcza. Wymieniamy guziki i na chwilę czujemy satysfakcję, płaszcz wygląda jak nowy. Ale nie pasują teraz do niego dodatki, jakie nosimy. Kupujemy nowe dodatki, wszystko wreszcie pasuje – i wtedy odkrywamy, że to nie nasz styl i właściwie zdecydowanie wolimy kurtki na zamek… 

Tak mniej więcej wygląda przeprogramowanie schematów myślenia ludzkiego umysłu. Problem nie jest tam, gdzie go widzimy, ale nie zobaczymy gdzie jest, jeśli nie zaczniemy go naprawiać tam, gdzie go widzimy, choć go tam nie ma…

Wewnętrzny kompas

Mówi się, że nie należy słuchać innych, bo się mylą, że trzeba słuchać siebie, i wyjdziemy na tym najlepiej. To nie do końca prawda, bo często inni z zewnątrz widzą więcej i mają rację, i słuchając ich osiągnęlibyśmy lepszy rezultat. Ale czy pojedynczy zewnętrzny wynik ma globalnie większe znaczenie niż odkrywanie kompasu w sobie? 

Słuchając siebie, musimy wybrać jeden z dwóch głosów – albo ten, którym mówi nasze naturalne ja, albo ten, którym mówi nasze zaprogramowane ja. Nie zawsze słyszymy oba, i nie zawsze wiemy, który jest który. Dowiadujemy się dopiero po fakcie – jeśli idziemy za głosem prawdziwego ja, efekt mimo kosztów przynosi satysfakcję, zadowolenie z siebie. Jeśli idziemy za zaprogramowanym ja, efekt mimo zysków przynosi złe samopoczucie, wewnętrzny dyskomfort, negatywne emocje. W ten sposób uczymy się rozpoznawać, który głos gdzie nas prowadzi, i możemy przewidzieć konsekwencje, jakie z tego dla nas wynikną, lepiej niż ktokolwiek z zewnątrz.

Świadomość

Większość ludzi jest reaktywna, tzn. odbija z powrotem lub dalej to, co dostaje, bez świadomego przetworzenia treści i celu. Oznacza to, że nieważne, czy łańcuszek namawia do zrobienia krzywdy czy niesienia pomocy, zawsze spora ilość ludzi się do niego przyłączy, jeśli tylko zrobił to już ktoś inny, znajomy lub znany. A to z kolei oznacza, że energia mas tak naprawdę zależy od pojedynczych ludzi, którzy są świadomi tego mechanizmu i mogą go wykorzystać do własnych celów. Świadomość lidera może zatem decydować o globalnej zmianie, tak jak jeden kamyk może zapoczątkować ogromną lawinę.

Wspomnienie jak narkotyk

Ludzie wyrażają miłość na różne sposoby. Ta forma miłości, której szczególnie brakowało nam w dzieciństwie podświadomie działa na nas jak narkotyk, jak cukier, jak lep na muchy. Jako dorośli zdajemy sobie sprawę, że to nie jest nasza realna potrzeba, tylko sentymentalne skojarzenie, ale przyciąga nas jak magnes, nawet jeśli przynosi niechciane czy dotkliwe konsekwencje, czyli w rezultacie nie kompletuje naszego szczęścia.

Jeśli chcesz wiedzieć

Jeśli chcesz wiedzieć, co coś znaczy w Twoim życiu, zrezygnuj z tego na jakiś czas. 

Jeśli nie będziesz mógł/mogła bez tego żyć i się na niczym innym skupić, to jest to uzależnienie i nie należy do tego wracać – to Cię kontroluje, więc w końcu zniszczy. 

Jeśli będzie Ci tego brakowało i będziesz tęsknić mimo satysfakcjonującego życia, to znaczy, że należy do Ciebie, jest częścią Ciebie, wróć po to.

Jeśli poczujesz ulgę, radość i szybko o tym zapomnisz, to znaczy, że z powodu jakiegoś błędnego założenia dźwigałeś/aś zbędny balast, nie ma sensu znowu brać go sobie na plecy.

Jeśli chcesz wiedzieć, co coś znaczy w Twoim życiu, zrezygnuj z tego na jakiś czas. Bo może się okazać, że całe życie dźwigasz plecak pełen ciężkich kamieni, które do niczego nie są Ci potrzebne, za to skutecznie odbierają Ci radość życia.