Zaufanie do ludzi

Umysł generalizuje, stąd nasze doświadczenia w relacji z rodzicami stają się automatycznie przekonaniami na temat innych ludzi i Boga. Tymczasem są to trzy zupełnie odrębne sprawy. 

Ci, którzy byli manipulowani, stają się nieufni. Czasem jednak szukają u innych lekarstwa na stare rany, dlatego gdzieś wyrywkowo obdarzają kogoś zaufaniem jak kamikadze, wbrew rozsądkowi – i znowu zostają zmanipulowani, zgodnie z tym, w co wierzą.

Ci, którzy byli ochraniani, z nawyku ufają innym, bo automatycznie zakładają, że inni chcą dla nich dobrze. Są łatwym łupem dla tych, którzy zechcą ich wykorzystać.

Różnica między tymi dwoma typami ludzi jest taka, że ci pierwsi z doświadczenia potrafią rozpoznać, kiedy zostaną zmanipulowani, ci drudzy nie.

Zaś jedni i drudzy muszą nauczyć się tego samego: że bezwarunkowo można ufać tylko czystej Miłości, a innym ludziom na tyle, na ile się z nią utożsamiają.

Myślenie pozytywne

Myślenie pozytywne nie oznacza wmawiania sobie, że jest lepiej niż jest (że szklanka jest napełniona wodą po brzegi, chociaż wyraźnie widzimy, że tylko do połowy), ani zmuszania się do czucia czegoś innego niż się czuje (że to lepiej jak w szklance jest mniej wody niż więcej). Myślenie pozytywne polega na tym, że uczymy się skupiać uwagę na pozytywach, że kierujemy uwagę (a więc i energię) na to, co chcemy w swoim życiu pomnażać, powiększać („w szklance jest woda”).

W zakresie swojej silnej strony robimy to automatycznie – jesteśmy nastawieni pozytywnie, drobiazgi nie wytrącają nas z równowagi; po prostu wiemy z doświadczenia, że nawet jeśli się potkniemy, to nas nie powstrzyma, bo lubimy i potrafimy rozwijać te sferę.

W zakresie swojej słabej strony widzimy jednak sprawy odwrotnie – każdy niepomyślny drobiazg przyciąga naszą uwagę, psuje humor, wzbudza lęk i wątpliwości, i jak wielki silny magnes zaczyna ściągać inne negatywne myśli i uczucia.

Radzenie sobie z tzw.negatywnymi (czyli nieprzyjemnymi) emocjami nie oznacza tłumienia ich („to nieważne, że pół szklanki jest puste”) czy zaprzeczania im („szklanka jest prawie pełna”), ale nie oznacza również pogrążania się w nich coraz bardziej i coraz głębiej („za chwilę szklanka może zrobić się całkiem pusta i co wtedy?”). Radzenie sobie z negatywnymi emocjami oznacza, że nazywamy je po imieniu („boję się, że wody w szklance jest za mało”) i decydujemy się na nich nie skupiać, czyli ich nie powiększać, kierując uwagę na pozytywy („w szklance nadal jest woda”).

Co może myślenie pozytywne najlepiej ilustruje przykład Nicka Vujicica – człowieka, który urodził się bez rąk i nóg, żyje jednak pełniej niż wielu ludzi bez takich drastycznych ograniczeń. Jest mówcą motywacyjnym, pisze książki, podróżuje po całym świecie, spotyka się z ludźmi na stadionach; założył rodzinę, ma pełnosprawną żonę i czworo dzieci. Jak mówi „Mogłem być zły na Boga za to, czego nie mam, albo być wdzięczny za to co mam.”

Nawyki

Ludzie mają z natury dobre serca, są zdolni do dobrych słów czy gestów pod wpływem emocji. Zwykle nie mają tylko nawyków, które sprawiłyby, że te słowa i gesty stałyby się codziennością. I nie mają wystarczającej wiary w miłość, żeby nad tymi nawykami pracować, żeby je w sobie wyrabiać.