Ciastko

Kiedy dzielimy się z kimś ciastkiem na pół, obie osoby czują się szczęśliwe. Połowa ciastka, którą jemy, satysfakcjonuje nasze ciało, druga połowa (dana lub otrzymana), satysfakcjonuje naszą duszę. Umiejętność dbania o siebie i innych jednakowo powoduje pozytywne emocje, dobre samopoczucie i wewnętrzną harmonię pomiędzy siłą i troskliwością, między „tak” i „nie”.

Jednak dziecięce doświadczenia (nadmiar serca lub umysłu u rodziców) zniekształcają uczenie się tej równowagi, w efekcie czego później jedni zjadają całe ciastko sami, bo ich umysł przejął kontrolę nad sercem (empatią); drudzy oddają całe ciastko innym, bo ich serce przejęło kontrolę nad umysłem (instynktem samozachowawczym). 

I tak się potem ludzie dobierają, żeby odtworzyć rodzinne wzorce: ci, co zjadają całe ciastko potrzebują tych, co oddają całe ciastko, i vice versa. Umysły ich dzieci zapisują jeden z obserwowanych wzorców i szukają partnera, który do niego pasuje – i tak idea dzielenia ciastka na pół pozostaje dla większości bajkową teorią, a ludzie próbują sobie udowodnić, że z pełnym brzuchem i pustym sercem lub pełnym sercem i pustym brzuchem można czuć się szczęśliwym… tylko widocznie trzeba jeszcze więcej zjeść lub jeszcze więcej oddać…

Przekonanie

Ludzka logika mówi, że kiedy jednemu się daje, to drugiemu się zabiera, bo jesteśmy odizolowanymi samotnymi wyspami, a dobra są ograniczone.

Prawo energii mówi, że zabranie komuś (także sobie) krzywdzi wszystkich, a danie jednemu (także sobie) wspiera wszystkich, bo jesteśmy częścią tej samej sieci energetycznej – wszyscy pomnażamy to samo światło lub tę samą ciemność.

W co wierzymy, to sobie tworzymy. Sami sobie, i sobie nawzajem.

Dwa źródła

Dostajemy „na wyposażeniu” dwa rodzaje źródeł informacji: czucie (odczucia fizyczne i emocje) oraz umysł (sposób myślenia, przetwarzania danych z doświadczenia). Czucie jest głosem wewnętrznym, wyrażającym potrzeby (czego chcę); umysł reprezentuje głos zewnętrzny, logikę na bazie doświadczenia uwzględniającego oczekiwania i potrzeby innych ludzi (co jest dostępne, czego chcą inni, co się opłaca). Czucie jest wspólne dla nas wszystkich, ale logika każdego umysłu jest niepowtarzalna jak linie papilarne. Innymi słowy – dostajemy ten sam materiał, ale różne narzędzia do jego obróbki.
Równowaga w korzystaniu z tych dwóch źródeł daje naturalny stan szczęścia – kiedy na podstawie danych z obydwu źródeł świadomie decydujemy, czego nam potrzeba i jak to zdobyć w zgodzie z sobą i innymi. Ten naturalny stan szczęśliwego bycia jest trudny do osiągnięcia, ponieważ od dzieciństwa na wzór rodziców i opiekunów utożsamiamy się na zmianę to z czuciem, to z umysłem, a bardzo rzadko ze świadomością, która dokonuje wyboru po wysłuchaniu obu.
Kiedy bezwzględnie podążamy za swoimi potrzebami, dominujemy, a nawet krzywdzimy innych; kiedy idziemy za logiką umysłu, odcinając się od czucia, krzywdzimy siebie. Ponieważ od dziecka jesteśmy nagradzani przede wszystkim za osiągnięcia intelektualne, więc po latach treningu w utożsamianiu się ze swoim umysłem jemy nie wtedy, kiedy jesteśmy głodni, tylko wtedy, kiedy jest przerwa w pracy, albo jest towarzystwo, albo kiedy mamy na to czas; jemy nie to, czego potrzebuje nasz organizm, tylko to, co jest, albo co zaleca jakaś dieta; śpimy tyle, na ile pozwala nam budzik, nie zapotrzebowanie organizmu; jesteśmy aktywni, kiedy pozwala nam na to grafik, a nie kiedy potrzebuje tego nasze ciało; ubieramy nie to, co daje nam komfort, tylko to, co jest modne. Pracujemy nie do zmęczenia, które sygnalizuje nam ciało, tylko tyle, ile wymaga „sytuacja”, awans, zrobienie kariery. Umysł nie pozwala nam na rozwijanie zainteresowań, naszych naturalnych predyspozycji, bo nie mamy na to czasu i siły; odcina nas od odczuć i emocji, żeby osiągnąć konkretny efekt lub cel; zamienia naszą niematerialną wiarę w materialną religijność. Umysł sprawia, że staramy się stworzyć obrazki, które mają nas uszczęśliwić, ale bez czucia nie jesteśmy w stanie tego zaplanowanego szczęścia doświadczyć.
Więc czasami dla równowagi czucie bierze górę i wycina umysł – jemy w środku nocy i jemy rzeczy, które nam szkodzą; śpimy cały weekend albo trenujemy bez wytchnienia za cały miesiąc, chodzimy wyłącznie w wyciągniętym dresie; imprezujemy do rana; układamy puzzle cały dzień; wyrzucamy z siebie wszystkie nagromadzone emocje w kłótni o drobiazg; i obwiniamy Boga za życie bez sensu, bo tak czy siak czujemy się źle.
Kiedy utożsamiamy się tylko z częścią siebie – czy to z czuciem, czy umysłem – staramy się być szczęśliwi, ale za bardzo nam się to nie udaje, bo niewysłuchane negatywne emocje nie chcą odejść, a nawet pojawiają się nowe, prowokując umysł do silniejszego działania przeciwko nim. Kiedy jak mediator wysłuchujemy każdej strony, a potem decydujemy, co będzie najlepszym rozwiązaniem, doświadczamy pozytywnych emocji (radości, spokoju, nadziei, satysfakcji). Na ile staje się to naszym nawykiem, na tyle emocje stają się stanem – na tyle jesteśmy w życiu szczęśliwi.

Jasnowidzenie

Umysł ludzki myśli głównie w schematach, jakie poznał, dlatego tak trudno nam czasem rozwiązać zagadkę logiczną, która wymaga kreatywnego podejścia, zapomnienia o znanych sposobach, i dlatego często dzieci wpadają na zaskakujące pomysły, na które nie wpadają dorośli.

Myśląc o życiu, przyszłości, podejmowaniu decyzji, także myślimy schematycznie, na dodatek bazując na wybiórczych logicznych danych – nic dziwnego, że jasnowidzenie jest rzadkością…

Logika skojarzeń

Emocjonalne skojarzenia nie rządzą się logiką. A raczej rządzą się logiką wieku, w którym powstały, a kolidują z logiką wieku, w którym nadal działają. Z punktu widzenia dorosłego przypominają skomplikowaną i bezsensowną zagadkę. Skojarzenie okazuje się jednak całkowicie sensowne z perspektywy dziecka, jest interpretacją rzeczywistości przez umysł dziecka z bardzo ograniczonym doświadczeniem. Innymi słowy jeśli potrafimy sobie przypomnieć własną bezkresną rozpacz z powodu zniszczonej różowej kredki w dzieciństwie, nie musimy być skazani na kupowanie stosów różowych ubrań w życiu dorosłym.

Każdy przymus, który odczuwamy, ma swoje dawne emocjonalne źródło.

Dojrzałość emocjonalna

Dzieci kierują się emocjami, ponieważ ich umysły mają za mało zapisanych doświadczeń, żeby kierowały się logiką. 

Dorośli podejmują decyzje na podstawie i emocji i logiki umysłu. 

Jeśli w jakimś obszarze nasza świadomość siebie zostaje zablokowana i zachowujemy tam dziecięcy sposób myślenia i funkcjonowania, stajemy się niespójnymi dorosłymi – emocje powodują, że zdroworozsądkowo podjęte decyzje nagle tracą ważność na korzyść nieodpowiedzialnych, spontanicznie podjętych wyborów, które w efekcie obracają się przeciwko nam.

Dojrzałość polega na tym, że pozwalamy sobie przeżywać pełnię emocji jak dzieci, ale nie pozwalamy im decydować za siebie – używamy umysłu do zinterpretowania ich i podejmujemy decyzję opartą na informacji dostarczonej przez emocje, ale w kontekście wiedzy o konsekwencjach zgromadzonej na podstawie doświadczenia.

Złam schemat

Jeśli nie widzimy logicznego rozwiązania sytuacji w fizycznej rzeczywistości, nie oznacza to, że ono nie istnieje. Raczej istnieje, ale jest niedostępne za pomocą tego schematu myślenia, którym próbujemy dany problem rozgryźć. 

To, co życie mówi do nas każdego dnia na dzień dobry i na dobranoc brzmi: „złam schemat”.

Presja

Często używamy sformułowania, że „zmusiły nas okoliczności”, że „ulegliśmy presji otoczenia”. 

Prawda jest taka, że człowieka nie można zmusić do tego, na co się w głębi duszy nie zgadza, co jest sprzeczne z tym, w co wierzy. Nie można tego zrobić nawet hipnozą. 

Jeżeli robimy coś wbrew własnej logice, to znaczy, że pod nią ukrywa się odmienne przekonanie – silniejsze, bo oparte na emocjonalnym doświadczeniu. I to jest to, w co naprawdę wierzymy – nie to, co rozumowo wydaje nam się sensowne.