Wzorzec reakcji na dyskomfort

Wierzymy, że tolerancja na własny dyskomfort i ból (i fizyczny, i emocjonalny) zależy od wrażliwości; że im ktoś jest wrażliwszy z natury, tym mniej toleruje niedogodności. Zapominamy o jednej istotnej rzeczy – nie mamy obiektywnego dostępu do czyjegoś przeżywania, widzimy tylko czyjąś reakcję. A ta reakcja to wynik zaprogramowania, nie obiektywny pomiar bólu.

Jeżeli rodzice traktowali każdą chorobę i każdy dyskomfort emocjonalny dziecka jak trzęsienie ziemi, to dziecko nauczyło się tak to spostrzegać. I nawet kiedy nie jest już dzieckiem, program uruchamia się automatycznie – taka osoba, bez względu na płeć, staje się księżniczką na ziarnku grochu. Życie ją boli niezależnie od okoliczności i głośno, histerycznie daje temu wyraz, żeby uzyskać zainteresowanie, współczucie i ulgi w traktowaniu.

Jeżeli rodzice traktowali chorobę czy dyskomfort emocjonalny dziecka jak rzecz naturalną, z którą trzeba nauczyć się sobie radzić, to dziecko przejęło ten sposób myślenia. Jeśli jest wrażliwe i boli je to metaforyczne ziarnko grochu pod stosem puchowych pierzyn, to znajduje sposób, żeby się tego ziarenka pozbyć bez zbędnego narzekania.

Jeżeli rodzice traktowali chorobę czy dyskomfort emocjonalny dziecka jako zakłócenie, przeszkodę w normalnym funkcjonowaniu rodziny i dawali dziecku odczuć, że „zrobiło” coś niewłaściwego, że przysporzyło zmartwień i problemów, to dziecko nauczyło się traktować swój dyskomfort jako coś, do czego nie ma prawa. Nauczyło się ukrywać i lekceważyć swoje choroby i emocje, żeby nie zostać odtrącone czy odizolowane, ukarane za „niewłaściwy”, niewygodny dla innych stan.

Na starcie, tuż po urodzeniu możemy mieć różne predyspozycje dotyczące tolerancji na ból związane z typem układu nerwowego, płcią i innymi czynnikami – ale to wychowanie jest nakładką, które te predyspozycje podkręca albo wycisza. Stąd nie zawsze ten, kto najgłośniej krzyczy z bólu w rzeczywistości cierpi najbardziej.

Aktywacja

Każda trudność czy niedogodność uaktywnia w nas specjalne umiejętności, wyostrza jakiś zmysł, rozwija ukryte predyspozycje. Dzięki temu, że musieliśmy się nauczyć radzić sobie z jakimś niedostatkiem lub przeszkodą, w jakiejś sferze rozwijamy się bardziej od innych, sięgamy dalej, przesuwamy granice, i inspirujemy innych do tego samego.

Zaplątanie

Umysł jest w stanie połączyć każde, nawet najbardziej sprzeczne dane w logiczną całość, nie jest jednak w stanie zlikwidować konfliktu emocji związanych z tymi danymi. Dlatego często miewamy mieszane uczucia, jakby targały nami dwie przeciwstawne siły. Dopóki skupiamy się na tym, żeby to wyciszyć, zagłuszyć, żeby tego nie czuć – dopóty się nie uwolnimy. Trzeba pozwolić sobie poczuć cały ten dyskomfort i przyjrzeć się swoim emocjom z boku, jakby były cudze. To pozwala nam je zobaczyć, nazwać i zrozumieć. A jak coś ma już konkretny kształt, to można poszukać rozwiązania – czyli świadomie użyć umysłu do odpętlenia tego, co zaplątał poza naszą świadomością.