Czasami obowiązki tak bardzo wypełniają nam rzeczywistość, że zapominamy, po co żyjemy. A czasami tak bardzo lekceważymy wszystkie powinności, że zaczynamy żyć w innej rzeczywistości, jakby obok tego, co naprawdę jest. W pierwszym przypadku tracimy kontakt ze sobą, w drugim z otoczeniem, a do aktywnego i efektywnego kreowania swojego życia potrzebne jest jedno i drugie.
Każdy z nas ma jakieś predyspozycje, które wzmacniane przez wychowanie stają się mocną stroną. Wykorzystujemy tę mocną stronę nadmiernie i próbujemy polegać tylko na niej. Generalnie nam to nie służy, bo to tak jakby wykorzystywać tylko jedną rękę lub nogę – druga wiotczeje, a wiodąca w końcu osiągnie kres możliwości. Ważne jest więc, żeby rozwijać także to, czego w nas nie wzmacniano w procesie wychowania.
Nie zmienia to jednak faktu, że nasze predyspozycje są naturalnym „kanałem ładowania”, czymś, co unieruchomione (jak złamana prawa ręka) ogranicza nam swobodę i radość z życia. Nie chodzi więc o to, żeby blokować swoją mocną stronę, ale żeby nauczyć się jej używać właściwie – dla swoich prawdziwych potrzeb, nie dla zaimponowania innym, i we współpracy z pozostałymi obszarami swojego ja.