Na autopilocie

Przez kilka pierwszych lat życia mózg każdego człowieka chłonie wszystko jak gąbka – dosłownie przesiąka tym, z czym ma styczność. Zwykle ma codzienną styczność z najbliższą rodziną i panującymi w niej przekonaniami, które przejawiają się w zachowaniu rodziców i opiekunów, w ich reakcjach na każdy ruch dziecka. W ten sposób w naszych dziecięcych umysłach tworzą się pierwsze, podstawowe założenia – jacy są ludzie, czego można oczekiwać od życia, co jest dobre, a co złe, jacy jesteśmy my sami. Jako dorośli nie jesteśmy nawet świadomi wielu tych przekonań, ale kiedy próbujemy za czyjąś namową zmienić swoje zachowanie i zrobić coś wbrew tym starym zapisom, czujemy negatywne emocje, wewnętrzny konflikt. Logicznie przyznajemy czemuś rację, ale emocje każą nam wybrać coś innego, zgodnego z automatycznie przyjętym kiedyś przekonaniem.

Zmiana samego zachowania bez zweryfikowania swoich przekonań jest najczęściej skazana na niepowodzenie, dlatego takie istotne jest uświadomienie sobie tego „autopilota” utworzonego z cudzych przekonań i naszych starych przypadkowych skojarzeń, które umysł włącza automatycznie poza naszą świadomością. Rozpoznanie, co jest tym naszym autopilotem wyzwala nas z rodzinnych i kulturowych schematów, pozwala nam na dokonanie świadomego wyboru: czym chcemy się kierować w życiu, kim być, co osiągnąć, żeby towarzyszyło temu poczucie spełnienia i radości.

Dlaczego życie na „autopilocie” nie jest satysfakcjonujące?

Życie oferuje nam wszystko, ale możemy przyjąć tylko tyle, na ile pozwalają nam nasze przekonania. Na przykład jeżeli w rodzinie panowało przekonanie (oparte na czyimś konkretnym, ale przypadkowym przecież doświadczeniu), że życie kończy się po czterdziestce, to wraz z czterdziestymi urodzinami tracimy chęć do życia, uczenia się, szukania czegoś nowego – bo przecież już nic na nas nie czeka, to my zaczynamy czekać na śmierć. Jeżeli w rodzinie panowało przeciwne przekonanie (tak samo oparte na czyjejś losowej historii), że nigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń, to czterdzieste urodziny nie będą miały dla nas znaczenia, nie będą żadnym ograniczeniem. Nasze nieświadomie przyjęte przekonania stają się samospełniającą przepowiednią, bo kiedy w coś wierzymy, zachowujemy się odpowiednio do tego, wywołujemy konkretny efekt. W tym przypadku albo się wycofujemy z życia (więc nic nam ono nie dostarcza – czyli się dla nas skończyło tak jak się spodziewaliśmy), albo nadal z niego aktywnie korzystamy (więc znajdujemy nowe możliwości, pasje – czyli spełniamy marzenia, bo nie przychodzi nam do głowy, że już na to za późno).

Drugim powodem, dla którego życie na autopilocie nie jest satysfakcjonujące jest fakt, że umysł dziecka zapisuje wszystko bezkrytycznie, bez analizowania, a rodzice mają często odmienne poglądy w różnych kwestiach. Stąd często nosimy w sobie sprzeczne przekonania, które ciągną nas w różne strony. W jednych sprawach zachowujemy się według mechanizmu przyjętego od jednego rodzica, w innych według mechanizmu drugiego rodzica – co sprawia, że nasze zachowanie jest niespójne i niekonsekwentne, stwarza wewnętrzne i zewnętrzne konflikty i wywołuje silne negatywne emocje.

Postawa

To, co świadomie lub nieświadomie przekazywali nam rodzice w relacji z nami jako dziećmi, staje się naszą postawą wobec świata i innych ludzi.

Jeśli było to: „Uwielbiam Cię, jesteś całym moim światem”, oczekujemy, że świat będzie nas uwielbiał, a jeśli nie zamierza, staramy się go do tego zmusić.

Jeśli było to: „Przeszkadzasz, zajmij się sobą”, czujemy się nieważni, rezygnujemy z siebie dla innych, staramy się usuwać innym z drogi.

Jeśli było to: „Jesteś moją wizytówką, pokaż moim znajomym jaki jesteś fantastyczny”, próbujemy zasłużyć na miłość i akceptację przez gwiazdorzenie, bycie na pierwszym planie.

Jeśli było to: „Jesteś lepszy/gorszy od swojego rodzeństwa”, mamy tendencję do rywalizacji w każdych okolicznościach.

Raz ustawiony autopilot działa dopóki go świadomie nie przestawimy.