Im dłużej zajmuję się relacjami międzyludzkimi, tym wyraźniej widzę, że żądamy zmiany od innych ludzi zupełnie wbrew temu, co im dajemy.
Najsilniej widać to na relacjach rodziców z dziećmi – rodzic chce, żeby ktoś (wychowawca, pedagog, psycholog) zmienił zachowanie dziecka, które to zachowanie rodzice sami usilnie (choć nieświadomie) produkują. Wbrew mechanizmom rodziców nikt nie jest w stanie zmienić dziecka, jest to jak pchanie statku pod prąd gołymi rękami.
To samo dzieje się w relacjach partnerskich – chcemy zmiany u drugiej osoby, a to nasz własny lęk prowokuje u partnera zachowanie, które nas drażni czy boli.
