Jaszczurczy ogon

Jaszczurka, która znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, odrzuca własny ogon, żeby umknąć z życiem. Kiedy małe dziecko doświadcza presji ze strony swoich opiekunów, reaguje podobnie – oddaje część siebie, swojego „ja”, żeby nie doświadczyć odrzucenia. Kiedy nie wolno mu okazać swoich emocji, odcina się od nich. Kiedy nie wolno mu mieć swojego zdania w żadnej sprawie, przestaje myśleć. Kiedy nikogo nie interesuje ani nie zachwyca jego indywidualność, nie rozwija jej. 

Kiedy dziecko czuje, że jakaś jego część budzi u rodziców negatywne emocje i reakcje, porzuca ją jak jaszczurka ogon – żeby przeżyć (nie doświadczać braku miłości, emocjonalnego odrzucenia). Im bardziej warunkowa jest akceptacja opiekunów, tym bardziej dziecko porzuca siebie, swoje prawdziwe „ja” na rzecz rodzicielskiej wizji tego, kim powinno być, jakie powinno być. Wyrzeka się siebie, żeby zasłużyć na rodzicielską miłość. W jego umyśle powstaje przekonanie, że nie można być sobą, żeby być kochanym, żeby doświadczać miłości.

To przekonanie nie znika, dopóki nie zostanie świadomie zmienione. Dziecko, które nauczyło się nie być sobą, żeby być kochane, jako dorosły robi to nadal. Oddaje kawałki siebie, poddając się presji, poświęca siebie „dla świętego spokoju”: tłumi emocje, nie ma własnych opinii, łatwo idzie na ustępstwa, rezygnuje z ważnych dla siebie rzeczy, zajęć czy relacji. I kiedy okazuje się, że już nie ma czego oddać, a presja czy roszczenia się nie zmniejszają, dochodzi do ściany. Jedni w takiej sytuacji się poddają i popadają w depresję, inni zaczynają odgrzebywać siebie spod gruzów, walczyć o prawo do bycia sobą, do własnych emocji, myśli, poglądów, wyborów, decyzji i granic.

To, co budujemy na bazie swojego prawdziwego ja, tworzy pozytywne emocje i relacje, wzmacnia nas i rozwija. To, co budujemy na bazie swojego wizerunku powstałego z odcięcia części siebie jest jak maska, którą wciąż musimy przytrzymywać, żeby nie odpadła. Ta maska („ego”) powstała po to, żeby utrzymać akceptację innych, ale w rzeczywistości dostarcza nam mieszanych uczuć; oprócz satysfakcji, że działa, przynosi niepokój, lęk i wyczerpanie udawaniem.

Warto więc zadać sobie pytanie, na jakie ustępstwa jesteśmy gotowi pod cudzą presją, poddając się autorytetom w różnych sprawach, naciskom rodziny, znajomych, presji społecznej, wymaganiom środowiska, w którym żyjemy i pracujemy.

Warto też popatrzeć jeszcze głębiej, bo istniejące przekonanie żyje swoim życiem, rozrasta się i przybiera nowe kształty. Możemy przestać bać się odrzucenia rodzica, a nawet w ogóle innych ludzi, ale stawiać sobie cele, które wymagają od nas porzucenia, wyparcia się jakiejś części siebie – zgodnie z pierwotnym przekonaniem, że można coś dostać czy osiągnąć tylko wtedy, kiedy nie jest się sobą, kiedy się udaje. Mój znajomy napisał kiedyś ku refleksji takie pytanie: „Ile jesteś gotowy/a zapłacić za pieniądze, które zarabiasz?”…Na ile wyrzeczeń jesteś gotowy/a, żeby zdobyć swój cel? Czy droga do szczęścia prowadzi przez nieszczęście? Czy radość osiąga się przez cierpienie? Czy osiągniecie sukcesu wymaga porzucenia tego, co nam w duszy gra?

W co wierzymy, to dla siebie tworzymy.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s