„Czy jesteśmy swoimi emocjami czy myślami? Jednym i drugim? A może żadnym z nich?
Zanim zdecydujemy, czy utożsamiać siebie ze swoimi emocjami, zadajmy sobie pytanie, czym w ogóle są emocje. Często myślimy o nich jak o niewidzianej sile, która przychodzi kiedy chce, i robi z naszym samopoczuciem co chce, niemal bez naszego udziału. Tak to możemy odczuwać, ale prawda jest znacznie mniej magiczna, a dużo bardziej racjonalna. Gdyby człowiek był samochodem, emocje byłyby lampkami kontrolnymi, które sygnalizują co się dzieje – te ostrzegawcze (emocje negatywne) zapalają się, kiedy występuje awaria. Taka jest właśnie rola emocji – informować „centrum dowodzenia”, jaki jest stan systemu, którym jesteśmy; czego nam potrzeba, a co jest dla nas zagrożeniem; czy podejść, czy uciec.
Kiedy emocje nas ostrzegają, są odczuwane jako nieprzyjemne, nazywa się je „negatywnymi emocjami”; odruchowo próbujemy z nimi walczyć jak z wrogiem. Tylko że walczenie z emocjami jest jak walczenie z lampkami kontrolnymi w samochodzie: można coś z nimi zrobić – przykryć, zamalować, rozbić – ale to nie zmienia faktu, że awaria, którą sygnalizowały, pozostaje. I to ona powinna przyciągnąć naszą uwagę, nie same emocje, które są jedynie posłańcami. Szczególnie, że emocje są nieśmiertelnymi posłańcami – wysłuchane odchodzą same, ale zabić ich nie można. Powiem więcej – o ile zabicie posłańca generalnie nie rozwiązuje problemu, o którym przyszedł powiedzieć, o tyle próba zabijania posłańca, któremu na miejscu jednej ściętej głowy wyrastają dwie nowe, to już zupełnie bezsensowna praktyka…
Skoro nic to nie daje, dlaczego mimo to walczymy z nieprzyjemnymi emocjami?
Bo ich nie rozumiemy, nikt nas nie uczy czym są. A są doskonałymi informatorami, choć jednocześnie fatalnymi doradcami, i może stąd taka ich zła opinia. Przekonał się o tym każdy, kto zadziałał na silnych emocjach – powiedział za dużo i za mocno czy podjął gwałtowną, nadmiarową decyzję. Emocje przynoszą informację – im są silniejsze, tym sprawa pilniejsza i wymaga szybkiego rozpatrzenia, ale nie natychmiastowego działania: ani przeciwko emocjom, ani przeciwko tym, którzy te emocje wzbudzili, bo wbrew pozorom nie tam leży problem (a dlaczego — wyjaśnię dalej). Kierując się wyłącznie emocjami, w zwierzęcy, biologiczny sposób walczymy o swoje dobro, nie dbając o innych, nie widząc konsekwencji społecznych, nie dopuszczając innych danych. Działając w złości i gniewie robilibyśmy innym krzywdę, kradlibyśmy z zazdrości, zabijali z nienawiści. Coś nas przed tym powstrzymuje – jednych bardziej, innych mniej, ale jednak.
Co to takiego?…”
Pozwolę sobie tutaj na mały suspens 😉
Powyższy tekst to fragment mojego mini-przewodnika „Kim jestem?”. Jeśli jesteś ciekawa/y dalszego ciągu, napisz do mnie na adres amzpsycholog@gmail.com – prześlę Ci go za darmo, po polsku albo po angielsku, jak wolisz. W zamian proszę jedynie o jakiś gest wsparcia – polecenie komuś mojej książki, tego przewodnika lub moich usług jako psychologa. Może być w sieci albo w realu, pisemnie lub ustnie, teraz lub później, po przeczytaniu, bez znaczenia. Jeśli lubisz i wspierasz to, co robię, z radością podzielę się z Tobą swoją wiedzą 🙂
