Wszystkie nasze lęki pochodzą od pierwszego z nich, od lęku pierwotnego – przed odłączeniem od źródła miłości, przed samotnością. Bronimy się przed fizyczną postacią samotności za pomocą różnych namiastek, używania ludzi jak plastrów na ranę. Ale wystarczy te namiastki na chwilę odstawić albo uświadomić sobie, że nimi są, żeby poczuć, że źródło tej samotności jest w nas samych. I nic z zewnątrz jej nie zagłuszy, bo rzeczywistość jedynie odbija jak lustro nasz stan umysłu.
Tym źródłem jest pierwszy dysonans między miłością, z której obrazem przyszliśmy na świat a doświadczeniem braku miłości – opuszczeniem fizycznym lub emocjonalnym spowodowanym przez rodzica, przez jego własny lęk.
To doświadczenie staje się przekonaniem o niedoskonałości, niestałości miłości i o potrzebie zastąpienia jej namiastkami. To przekonanie z kolei blokuje doświadczenie miłości, z którą się urodziliśmy, która jest naszą naturą.
Pierwotny lęk zamyka nam drogę do raju. Brzmi jak parafraza grzechu pierworodnego, który wygnał nas z raju, zerwał naszą łączność z Bogiem i skazał na cierpienie.
Prawda jest jedna, tylko ukryta w wielu różnych metaforach.

Ale jak się pozbyć tego lęku ?
PolubieniePolubienie
Uświadomić go sobie, namierzyć sytuacje, w których się odzywa i dać sobie odwrotne doświadczenie, bo umysł uczy się tylko na doświadczeniu, nie na słowach. Inaczej mówiąc, zareagować z wiary, nie z doświadczenia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba