Pryzmat

Każdy z nas jest częścią systemu, w każdym tego słowa znaczeniu, także – a może przede wszystkim – w znaczeniu energetycznym. Pobieramy energię z zewnątrz, przetwarzamy i oddajemy na zewnątrz. Tam, gdzie nie mamy wewnętrznych blokad, energia płynie przez nas swobodnie, zasila nas, i właściwie przetworzona, zasila innych, inne elementy systemu. Tam, gdzie wytworzyliśmy wewnętrzne blokady, energia zostaje zatrzymana i obciąża nas zamiast ładować lub szuka sobie obejścia jak woda w zatamowanej rzece – w efekcie czego pewne obszary zostają pozbawione energii, inne dostają ją podwójnie.

Fizycznie potrzebujemy pożywienia i snu, żeby zasilić nasze ciało i móc wydatkować energię na aktywność, ruch, wysiłek fizyczny. Równowaga pomiędzy pobieraniem tego rodzaju energii a wykorzystywaniem jej powoduje, że ciało jest sprawne i zdrowe; odczuwamy to jako fizyczną satysfakcję, jako dobre samopoczucie fizyczne („moje ciało jest ok, mogę na nim polegać”). Brak dobrego samopoczucia fizycznego (zdrowia, siły, wytrzymałości, elastyczności) jest sygnałem o zachwianiu równowagi w tym obszarze.

Przykładowo kompensowanie sobie jedzeniem braku satysfakcji w jakiejś innej sferze (np. zawodowej czy w obszarze relacji międzyludzkich) prowadzi do tego, że energia fizyczna nadmiernie zasila ciało, które tej energii nie wydatkuje; pojawia się ociężałość, otyłość, która materialnie nam pokazuje, że ten „zapas” nie spełnia swojej roli, nie energetyzuje nas, a dociąża, spowalnia, unieruchamia.

Z kolei ograniczanie snu po to, żeby podołać narzuconym sobie nadmiernym obowiązkom powoduje, że zaciągamy coraz większy dług w obszarze energii fizycznej, którą kierujemy „objazdem” na zasilanie satysfakcji w innym obszarze (np. sukcesów w pracy). Przy długotrwałym ustawieniu tego typu stale powiększany dług przekracza możliwości „spłacenia” go – ciało zaczyna niedomagać i chorować, wysyłając sygnały o zaniedbaniu jego potrzeb, o braku równowagi energetycznej. 

Intelektualnie potrzebujemy wiedzy i doświadczenia innych ludzi, żeby skróciły naszą własną drogę poznawania świata i żeby zainspirowały nas do tworzenia czegoś własnego; żeby pomogły nam rozpoznać nasze zainteresowania i predyspozycje. Równowaga pomiędzy uczeniem się od innych a kreowaniem swoich opinii, poglądów, przekonań, a przede wszystkim swojego obszaru działania przyczynia się do poczucia satysfakcji z pracy swojego umysłu („mój umysł jest ok, mogę na nim polegać”). 

Podobnie jak w sferze fizycznej, możemy zaburzyć tę równowagę, czerpiąc za dużo lub za mało z zewnątrz, oraz rezygnując ze swojej kreatywności intelektualnej lub jej nadużywając. Możemy z powodu traumy zablokować w sobie wiarę w swój twórczy potencjał i pozostać przy bezrefleksyjnym naśladowaniu innych. Albo możemy podporządkowywać kolejne obszary życia autorytetom, które uznamy, odcinając dane z własnego odczuwania (co sami lubimy, co nam naprawdę pasuje), uzależniając się od opinii innych i tracąc w ten sposób satysfakcję z siebie w sferze intelektualnej, nie odkrywając obszaru własnej samorealizacji i kreatywności.

I odwrotnie – możemy zablokować w sobie potrzebę uczenia się i robić wszystko po swojemu, albo użytkując swoją energię na wyważanie dawno otwartych drzwi, (udowadnianie oczywistości) albo na tworzenie czegoś niezrozumiałego dla nikogo  poza nami; uświadomienie sobie, że oferowana przez nas energia jest społecznie nieprzydatna wpływa negatywnie na nasze samopoczucie. 

Możemy także skupić się na tworzeniu własnego nowatorskiego dzieła tak bardzo, że podporządkujemy temu potrzeby energetyczne innych sfer (np. dbanie o ciało, relacje z innymi). W tym przypadku ucierpią inne sfery zubożone o energię przekierowaną na wyolbrzymione przez nas potrzeby sfery intelektualnej.

Emocjonalnie potrzebujemy wsparcia opiekunów w zrozumieniu siebie, żeby nauczyć się pomagać innym. Równowaga pomiędzy otrzymanym życzliwym zrozumieniem w odkrywaniu swojej tożsamości a dbaniem o emocjonalne potrzeby innych powoduje dobre samopoczucie emocjonalne: brak silnych i gwałtownych negatywnych emocji, zadowolenie z życia, pozytywny stosunek do świata i innych ludzi („moje emocje są ok, mogę im zaufać”). Brak tej równowagi deformuje nasze relacje z innymi ludźmi.

Tak jak w innych sferach, ta równowaga nie występuje, jeśli „na wejściu” i „na wyjściu” jest nieproporcjonalnie dużo lub mało. Kiedy dostajemy za mało wsparcia,  możemy uznać, że nie mamy tej energii do wydania – wtedy emocjonalnie zamieramy, a nasze relacje z innymi kurczą się i spłycają, mamy nieprzyjemne poczucie braku zrozumienie i niedopasowania społecznego. Możemy też pobrać energię z innej sfery i obdarowywać innych wsparciem tak, jakby ten brak nie istniał; obciążamy wtedy tę inną strefę, tam tworzymy dług energetyczny (np. odkładamy na bok realizowanie swoich pasji, żeby się kimś opiekować, albo zaniedbujemy własne potrzeby fizyczne dla swojej misji wspierania ludzi w trudnej sytuacji). 

Kiedy dostajemy od innych zbyt dużo wsparcia, tracimy wiarę w swoją emocjonalną siłę; zamiast być przekaźnikiem energii, stajemy się jej biorcą i wszelkimi sposobami próbujemy uzyskać jej jak najwięcej „na zapas”, żeby poczuć się bezpiecznie. Jednak im więcej dostajemy pomocy i zrozumienia, tym bardziej uzależnia się od tego nasze emocjonalne samopoczucie: bez stałych dużych dostaw tej energii z zewnątrz dominuje w nim niepewność i lęk. Brak umiejętności przetworzenia energii emocjonalnej powoduje, że pozostajemy bezradnie skupieni na sobie, nie potrafimy emocjonalnie wspierać innych, i odczuwamy to jako rodzaj społecznej niepełnosprawności.

Duchowo potrzebujemy rozpoznać sens życia innych ludzi, żeby zdecydować o własnych wartościach i celach w życiu. Tak jak w pozostałych sferach, jeśli mamy dostęp do tych danych (obserwujemy innych ludzi, czytamy cudze przemyślenia, rozmawiamy na ten temat z innymi, słowem ma kto nas inspirować) i mamy wystarczającą przestrzeń do tego, żeby swobodnie wybrać swoje własne życiowe priorytety, to sfera duchowa pozostaje w równowadze i czerpiemy z niej satysfakcję („mam wpływ na to, kim się staję”).

Jeśli z jakiegoś powodu żyjemy odizolowani od cudzej duchowości, to nie zastanawiamy się nad własną, i wtedy najczęściej nasze zachowanie nie jest spójne, bo wynika z poddania się zewnętrznym okolicznościom. Jeśli jesteśmy wychowywani pod przymusem przejęcia wartości swojej rodziny, tradycji czy kultury, a nie identyfikujemy się z nimi, to nie przekazujemy energii duchowej dalej, na zewnątrz; zduszona zamiera wewnątrz nas, powodując swego rodzaju chorobę – utratę sensu życia, depresję. Jeśli odrzucamy swoje korzenie i próbujemy się określić w oderwaniu od swojego kontekstu, również stajemy się niewiarygodni: chcemy budować pomijając fundamenty. Tylko wtedy, gdy różność na zewnątrz zainspiruje nas do świadomego wybrania swoich życiowych priorytetów, nasze życie staje się świadectwem wierności wybranym przez nas wartościom, i wywiera wpływ na innych, inspiruje innych.

Podsumowując, potrzebujemy jedzenia i snu na utrzymanie zdrowia, na fizyczną aktywność i wysiłek; potrzebujemy wiedzy i doświadczenia innych, żeby znaleźć odpowiedni sposób realizacji swoich talentów i pasji; potrzebujemy emocjonalnego wsparcia innych, żeby tworzyć zdrowe i satysfakcjonujące relacje z innymi ludźmi; potrzebujemy inspiracji innych, żeby odnaleźć sens własnego życia. 

Sfera duchowa decyduje o celu – na co warto wydać energię, a na co nie warto, tak jak nasze wartości decydują na co wydajemy pieniądze. Sfera emocjonalna decyduje o sposobie zarządzania energią – traktowanie siebie na równi z innymi powoduje stałość zasilania, daje mu moc. Sfera intelektualna pozwala nam na określenie obszaru życia, w którym chcemy działać, którym chcemy się zajmować, a sfera fizyczna zapewnia nam na to siły. Każda sfera wpływa na pozostałe.

To niczym cztery suwaki ustawione w naszym dzieciństwie przez okoliczności, w jakich się wychowaliśmy: cel (duchowość), potencjał (emocje), kierunek (intelekt) i siła (fizyczność). Nasze samopoczucie jest informacją o ustawieniu tych „suwaków”, wskazówką, co i gdzie musimy świadomie zmienić jako dorośli, żeby ustawić je harmonijnie – żeby mieć siłę, znać drogę, wierzyć w siebie i wiedzieć, czego się chce od życia. 

W każdej sferze potrzebujemy cudzej energii (dar), żeby wyprodukować coś własnego (wysiłek), co zasili innych ludzi (satysfakcja). Każda przeżyta trauma blokuje przyjmowanie darów, każdy lęk demotywuje, zniechęca do wysiłku i uniemożliwia satysfakcję z przekazania naszej przetworzonej energii dalej. 

Im więcej w nas energetycznych blokad, tym gorsze jest nasze samopoczucie; im jesteśmy szczęśliwsi, tym bardziej przypominamy pryzmat, który rozszczepia otrzymaną wiązkę światła na wszystkie kolory tęczy.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s