Sterowniki umysłu

Energia idzie za uwagą – pomnażamy to, na czym się skupiamy. Jeśli skupiamy się na problemach, mamy więcej problemów, jeśli koncentrujemy się na rozwiązaniach, mnożymy rozwiązania. Kiedy myślimy, że szklanka jest w połowie pusta, zaczyna z niej ubywać wody; kiedy myślimy, że szklanka jest w połowie pełna, wody zaczyna przybywać. Szklanka to odpowiednik życia, woda to odpowiednik pozytywnej energii w każdej postaci, decydującej o naszym dobrobycie materialnym i dobrostanie emocjonalnym. Skoro to taka prosta zasada, to dlaczego tak trudno zafiksować nam umysł na pozytywach? Dlaczego umysł automatycznie zbacza w kierunku problemów, braków, niedostatków, wad i niedoborów?

To, czym zawsze automatycznie kieruje się umysł, to doświadczenie. Jeśli w jakimś obszarze doświadczyliśmy dostatku i bezpieczeństwa, nasz umysł automatycznie skupia się na utrzymaniu i mnożeniu tego stanu, który jest dla niego standardem. Nie boi się straty, bo jej nie zna. Skupia się na sposobach pomnożenia tego, czego doświadczył, bez względu na to, czy jest to majątek czy dobre samopoczucie. Umysł pracuje w trybie rozwoju, szuka wyzwań, podąża za marzeniami duszy. Jego hasło przewodnie to „jak może być jeszcze lepiej?”, więc wyszukuje pozytywy i na nich się skupia, jak na drogowskazach.

Tam jednak, gdzie nie doświadczyliśmy stabilności i bezpieczeństwa (materialnie, fizycznie, emocjonalnie), umysł traktuje ten brak jako standard i automatycznie przestawia się w tryb przetrwania: wciąż pilnuje tyłów, ogląda się za siebie, przewiduje zasadzki, broni się, walczy, jest czujny. Jego hasło przewodnie to „byle nie było gorzej”, więc obserwuje negatywy, żeby mieć je pod kontrolą, na nie przeznacza całą swoją energię. To kwestia przetrwania, więc nie pozwoli nam na odwrócenie uwagi w innym kierunku.

Doświadczenie ustawia standardy dla naszego umysłu („biednemu wiatr w oczy, a bogatemu to i byk się ocieli”), który losowo w pewnych obszarach automatycznie pcha nas do rozwoju, w innych skazując nas na walkę o przetrwanie. W ten sposób bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi, dobrzy coraz lepsi, a źli coraz gorsi…

Są jednak dwa „ale” do tego scenariusza 🙂

Po pierwsze, każdy mechanizm dąży do samozniszczenia, bo nie jest zgodny z naturą rzeczy. Umysł nie znający braku i straty ma tendencję do przeszacowania swoich możliwości, do podejmowania nadmiernego ryzyka, co czasami kończy się bankructwem, finansowym lub emocjonalnym.

Po drugie, nie samym umysłem działa człowiek… Jest w nas coś jeszcze, nazywane głosem duszy, co każe nam marzyć o rzeczach, których nie znamy ze swojego doświadczenia, których nigdy nie przeżyliśmy, nawet nie obserwowaliśmy. Jeśli dopuścimy duszę do głosu, to nasz umysł zaczyna traktować ten głos na równi ze swoim doświadczeniem. Ten głos może wyznaczać standardy dla umysłu tak samo jak nasze realne doświadczenia. A wtedy nasz umysł jest zdolny do całkowitego zaprzeczenia wzorcom, na których się opiera.

To się nazywa siła wiary: bez niej nasze losowe doświadczenie determinuje nasz umysł i nasze życie; z nią nieważny jest punkt wyjściowy, bo wszystkie drzwi stoją przed nią otworem. Możemy tworzyć na podstawie tego, co wiemy – i odtwarzać w kółko to, co znamy. I możemy działać na podstawie tego, w co wierzymy – i tworzyć nowe bez ograniczeń płynących z naszego doświadczenia.

Musimy tylko świadomie wybrać, czy nasz umysł ma się kierować tym, co wiemy, czy tym, w co wierzymy.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s