Pułapka serca

Niedawny post pt. „Pułapki umysłu” był o tym, że umysł bez współpracy z sercem (siła jako sprawstwo bez udziału wrażliwości) ma tendencję do krzywdzenia innych. Dzisiaj chcę opowiedzieć o tym, jak serce bez współpracy z umysłem (wrażliwość pozbawiona siły jako ochrony) ma tendencję do krzywdzenia swojego właściciela.

Serce to wrażliwość, empatia, umiejętność traktowania uczuć i potrzeb innych ludzi jak własnych. Jedni kierują się Sercem sporadycznie, kiedy poruszy ich czyjaś tragedia; inni nałogowo, nawet kiedy wiedzą, że zostaną wykorzystani. Różnica w tym, jak bardzo dopuszczamy Serce do głosu pochodzi z okresu wczesnodziecięcego – wtedy dziecko dostaje od swoich rodziców pierwsze i tym samym najsilniejsze informacje, czy jego wrażliwość jest „dobra” („masz takie dobre serduszko”, „potrafisz się fantastycznie zajmować swoim młodszym rodzeństwem”, „umiesz dbać o zwierzęta”, „jesteś najlepszym pomocnikiem mamy/taty”), czy też „zła” („nie becz, to tylko głupia bajka”, „trzeba być silnym, nie można się roztkliwiać nad każdym chorym zwierzakiem”, „zawsze musisz komuś zrobić krzywdę, strach cię puścić do ludzi”, „nie można na ciebie liczyć, w niczym nie potrafisz pomóc”).

Dziecko może więc zaakceptować swoją wrażliwość lub nie, w zależności od tego, czy ją zinterpretuje jako zaletę czy wadę. I może to zrobić na wiele sposobów.

Może ją odrzucić i Sercem, i Umysłem („wrażliwość jest zła, trzeba ją w sobie wytępić”) – wtedy staje się ludzkim robotem, socjopatą, dla którego liczy się tylko cel, a inni ludzie są jedynie środkami do jego osiągnięcia. Taka osoba potrafi wiele w życiu osiągnąć, ale nie potrafi kochać i tworzyć relacji z innymi ludźmi, nie jest zainteresowana pomaganiem czy wspieraniem innych.

Dziecko może przyjąć swoją wrażliwość Umysłem („jest przydatna”), ale odrzucić Sercem („bycie wrażliwym prowadzi do bycia krzywdzonym”) – wtedy staje się wrażliwym manipulantem. Oznacza to, że zachowuje umiejętność czytania ludzi Sercem (na co są wrażliwi, co lubią, w jakim są humorze), ale wykorzystuje ją Umysłem do manipulowania innymi dla własnych korzyści (mówi to, co chcą usłyszeć, reaguje tak, żeby zdobyć ich przychylność jednocześnie nie ujawniając swoich własnych prawdziwych uczuć i emocji). Pozornie może wiele dawać innym ludziom, ale robi to dla siebie; ponieważ decyduje o tym jego ego, nie empatia, bywa hojny i skąpy, dobroduszny i okrutny, w zależności od okoliczności i swojego humoru. Jego relacje z innymi są jak rollercoaster, raz sięgają nieba, raz piekła.

Dziecko może także przyjąć swoją wrażliwość Sercem (empatia jest najważniejsza), ale odrzucić Umysłem (nie ma granic w byciu wrażliwym, im więcej, tym lepiej) – w takim przypadku staje się osobą poświęcającą się dla innych, męczennikiem. Wyłączony Umysł nie pilnuje ani granic w dawaniu, wspieraniu i pomaganiu, ani równowagi w objęciu tą wrażliwością siebie, co doprowadza do wyczerpania, depresji, chorób somatycznych. Taki człowiek pomaga zawsze i wszystkim, aż do wyczerpania swoich zasobów; a wtedy zazwyczaj zostaje sam w potrzebie, bo pozwalając się wykorzystywać, przyciąga do siebie zainteresowanych braniem, nie dawaniem w zamian.

Kiedy dziecko przyjmuje swoją wrażliwość i Sercem, i Umysłem, staje się i wrażliwe, i silne. Empatycznie podchodzi do innych, ale potrafi rozpoznać socjopatów, obronić się przed manipulantami i samopoświęceniem. Jego wrażliwość przynosi korzyść i jemu samemu, i innym ludziom. Tworzy relacje partnerskie, polegające na wzajemnym dawaniu i przyjmowaniu wsparcia.

Profesjonalne pomaganie wymaga tego ostatniego ustawienia. Wymaga znajomości funkcjonowania człowieka i dostępu do swojej wrażliwości jednakowo, w równowadze. Sama wiedza to za mało, żeby dostać się do ludzkiego Serca. Sama empatia to za mało, żeby dostać się do ludzkiego Umysłu.

Tym właśnie różni się profesjonalna pomoc od zwykłego ludzkiego odruchu współczucia, kiedy widząc krzywdę, próbujemy sprawić, żeby prześladowca się opamiętał lub wesprzeć poszkodowaną osobę, żeby nie czuła swojej krzywdy tak bardzo. Nie ma jednak możliwości, żeby z zewnątrz dostać się do zamkniętego Serca: mówienie o empatii do psychopaty to mówienie w obcym dla niego języku; to nie ma szans zadziałać. Wspieranie ofiary zanim sama zdecyduje o zerwaniu ze swoją rolą to wpychanie jej w mechanizm jeszcze głębiej („skoro ktoś pomaga, to jakoś to będzie, jakoś przetrwam w tym co jest”).

Profesjonalna pomoc polega na tym, żeby towarzyszyć danej osobie w procesie uświadomienia sobie swoich szkodliwych mechanizmów i wspierać ją w decyzji wydostania się z nich. Polega na tym, żeby nauczyć ją unikania przykrych dla niej konsekwencji, a nie na tym, żeby ją przed nimi ochraniać; na tym, żeby uczyć, jak sobie poradzić, a nie wyręczać; żeby dawać wędkę zamiast ryby; żeby aktywować w kimś jego własną moc, a nie uzależniać go od siebie dla własnego ego.

Prawdziwa pomoc – taka, która czyni dobro i nie przynosi niechcianych skutków ubocznych – pochodzi ze współpracy Serca i Umysłu. Tylko kiedy działają razem, widzimy jasno, kto i jakiego wsparcia wymaga: komu potrzeba pomocy, a komu odmówienia pomocy. Tylko kiedy Serce i Umysł działają razem, widzimy jasno, ile możemy dać, na ile nas stać – jakie zasoby mamy do dyspozycji, czym możemy się podzielić bez skrzywdzenia siebie.

Serce to cudowna rzecz, zdolna poruszyć góry, ale bez współpracy z Umysłem ma tendencję do przygniatania tymi górami swojego właściciela. Warto o tym pamiętać zawsze, a szczególnie teraz, kiedy pomaganie stało się naszą codziennością.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s