Umysł reaguje tak samo na sytuacje rzeczywiste, jak wyobrażone. Dlatego przeżycie najczarniejszego scenariusza w wyobraźni działa tak samo jak realne doświadczenie – uwalnia nas od lęku przed jego spełnieniem. Ale to właśnie lęk nas przed tym wyobrażeniem powstrzymuje. Lęk jest jak pasożyt – broni sam siebie, aż w końcu zabija nosiciela.
Lęk jest samospełniającą się przepowiednią. Im bardziej boimy się coś stracić, tym bardziej próbujemy to kontrolować. Im bardziej coś kontrolujemy, tym bardziej tracimy z tym prawdziwy kontakt – tracimy to, co chcieliśmy zachować za wszelką cenę.

Pesymiści, fataliści są mistrzami w przeżywaniu najczarniejszych scenariuszy w wyobraźni, czy to znaczy, że to dobra postawa, bo uwalnia od lęku? Pozdrawiam 🙂 J.
PolubieniePolubienie
Tworzenie czarnych scenariuszy wynikających z przekonania, że świat jest paskudny tylko przyciąga to wszystko do nas, więc nie, zdecydowanie to nie jest rozwojowa postawa 🙂 Faktycznie jest to strategia umysłu, żeby się z lękiem oswoić, ale powoduje jego nadprodukcję, więc skutek jest raczej odwrotny. Natomiast zabawa z umysłem w rodzaju: no dobra, ok, co jeszcze może pójść źle (maksymalne przerysowanie, które na końcu prowadzi zawsze do „to umrę”), po to żeby sobie uświadomić irracjonalność naszych obaw, może uwolnić od lęku albo znacznie go osłabić. Nadmiarowość naszych lęków polega na tym, że pochodzą z dzieciństwa, gdzie naprawdę mieliśmy prawo czuć się zagrożeni jako istoty całkowicie zależne od dorosłych i nie rozumiejące tego, co się dzieje. Siła skojarzenia zostaje i działa, ale sama sytuacja już nie jest zagrożeniem, kwestią życia i śmierci, i to sobie uświadamiamy konfrontując się z tym lękiem.
Podsumowując – to pierwsze (bycie fatalistą) to nawyk skupiania się na negatywnych aspektach tego co jest, to drugie to jednorazowa technika przeżycia swojego największego koszmaru „wirtualnie” po to, żeby mu odebrać wpływ na siebie. żeby przestał nas szantażować i powstrzymywać przed tym, co chcemy zrobić.
PolubieniePolubione przez 1 osoba