Są rodzice, którzy nie pozwalają swoim dzieciom na ekspresję emocji, szczególnie tych negatywnych – dzieci muszą być super grzeczne, więc uczą się tłumić swoje emocje z całych sił.
Są rodzice, którzy nie stawiają granic swoim dzieciom w wyrażaniu emocji, także tych negatywnych, bo chcą, żeby czuły się zawsze akceptowane, bezpieczne. Dzieje się to emocjonalnym kosztem rodziców, więc dzieci stają się roszczeniowe i okrutne, coraz dobitniej wyrażając własne emocje i nie zwracając uwagi na cudze.
Zarówno kontrola emocji, jak i jej brak są schematem zachowania, nawykiem wyniesionym z dzieciństwa, odzwierciedlającym postawę wychowawczą rodziców. Bardzo rzadko jednak zdarza się, że ktoś zupełnie nie panuje nad swoimi emocjami. Zazwyczaj nie kontrolujemy ich tam, gdzie tego od nas nie wymagano (najczęściej w domu, wobec bliskich), ale uczymy się to robić tam, gdzie brak kontroli oznacza utratę czegoś dla nas bardzo ważnego – np. pracy, kariery, statusu społecznego czy wizerunku. Mówiąc inaczej – uczymy się kontrolować swoje emocje tam, gdzie osiągnięcie celu wymaga podporządkowania, jednocześnie dalej lekceważąc tych, których akceptacji jesteśmy zbyt pewni (bazując na doświadczeniach z dzieciństwa).
Takie zachowanie wynika z przekonania, że relacje międzyludzkie bazują na nierówności, że ktoś musi być górą – że można albo dyktować warunki, albo trzeba się komuś podporządkować; że można być albo oprawcą, albo ofiarą. To myślenie z perspektywy dziecka (małego, słabego i zależnego wobec „wszechmogących” dorosłych), zamykające taką osobę w pętli zachowań niedojrzałych emocjonalnie – czasem na całe życie.
Dojrzałość emocjonalna nie polega na tym, że oprócz wylewania na innych swoich negatywnych emocji potrafimy również być mili (pod presją lub dla osiągnięcia jakiegoś celu). Dojrzałość emocjonalna rodzi się z wrażliwości na krzywdę – własną lub innych, z niezgody na tę krzywdę; z wiary w istnienie relacji partnerskich, gdzie nikt nie wygrywa ani nie przegrywa, gdzie obie strony mają prawo do wyrażania swoich emocji, ale w sposób nie atakujący, nie krzywdzący drugiej osoby.
Testem na dojrzałość emocjonalną są sytuacje trudne, kryzysowe, kiedy instynkt samozachowawczy każe nam ślepo atakować – wtedy prawdziwie doświadczamy, czy dajemy sobie i innym te same prawa, czy potrafimy zachować samokontrolę i obiektywizm mimo własnych silnych emocji, czy też miłość bliźniego to tylko filozofia, która nie sprawdza się w praktyce, i pod wpływem emocji jesteśmy w stanie zabić, fizycznie czy emocjonalnie. To, jak zachowujemy się, kiedy jesteśmy atakowani, oskarżani czy krzywdzeni, ujawnia nasz prawdziwy stosunek do siebie i innych – pogardę lub szacunek; odkrywa to, co silniej nami kieruje – lęk lub miłość. To informacja o tym, kim jesteśmy we własnym przekonaniu.
Poprzez emocje kontrolujemy energię – nie kontrolując emocji lub kontrolując je z lęku wysyłamy w świat energię, która niszczy; kontrolując emocje z miłości, wysyłamy energię, która buduje.
