Miłość bezwarunkowa

Dziecko w sposób naturalny oczekuje od swoich rodziców stuprocentowej, bezwarunkowej miłości. Rodzice z kolei mogą dać dziecku tyle miłości, ile sami mają, nie tyle, ile chcieliby mu dać. W obszarach, gdzie nauczyli się kochać siebie, potrafią kochać swoje dziecko i nauczyć je samoakceptacji. W obszarach, gdzie sami siebie nie akceptują, ich zachowanie powoduje, że dziecko czuje się zaniedbane, zranione, odrzucone czy krzywdzone i uczy się być z siebie niezadowolone. 

Dziecko oczekuje od swoich rodziców stuprocentowej, bezwarunkowej miłości. Kiedy jej nie dostaje, szuka winy w sobie, w swoich niedoskonałościach i brakach, w tym, co rodzice krytykują, za co je odrzucają, przez co je zaniedbują i krzywdzą. Wierzy, że gdyby zdołało być lepsze, zdobyłoby pełną rodzicielską miłość. Jest przekonane, że na nią po prostu nie zasługuje.

Dziecko oczekuje od swoich rodziców stuprocentowej, bezwarunkowej miłości. Ale tę, którą dostaje, uznaje za normę i taką jej postać nieświadomie przyciąga do siebie, tworząc relacje z innymi ludźmi. Powtarza schemat, który zna, choć z całych sił wierzy, że tym razem uda się zachować to, co w relacji z rodzicami było dobre, a uniknąć tego, co raniło. Jednak w obszarach, w których dziecko było krzywdzone, jako dorosły nadal automatycznie pozwala na krzywdę, bo gdzieś w głębi duszy wierzy, że nie zasługuje na pełną miłość.

Jak długo zachowujemy w swoim umyśle dziecięcy sposób myślenie, tak długo pojawiają się w nim pytania: „jak zasłużyć na więcej miłości?”, „co zrobić, żeby dostać więcej akceptacji?”. Kiedy uświadamiamy sobie, że ludzie kochają nas tak, jak potrafią, a nie tak, jak na to zasługujemy, to pytanie zamienia się w wyzwanie, żeby pokochać siebie tak bardzo, by nie pozwalać innym się ranić, krzywdzić, lekceważyć czy zaniedbywać. 

Tak jak statek nie tonie od wody, która go otacza, tylko od tej, która dostaje się od środka, tak i my cierpimy nie dlatego, że otaczają nas źli ludzie i okoliczności, a dlatego, że tolerujemy czyjeś zachowanie, które nas krzywdzi; że znosimy czyjś brak miłości w nadziei na więcej miłości, choć nie ma to za grosz sensu. 

Jako dzieci nie mamy wyboru dostając taką postać miłości, na jaką stać naszych rodziców. Jako dorośli mamy pełny wybór, gdzie ustawiamy swoje granice – na ile siebie pokochamy i uszanujemy, żeby twardo powiedzieć „NIE” wszystkiemu, co nas krzywdzi.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s