Każdy mówi do siebie głosem swoich rodziców. Używa innych słów, zmienia natężenie, ale traktuje siebie w ten sam sposób: jest wymagający albo pochlebiający, krytyczny albo usprawiedliwiający, rozliczający albo pobłażający, każący innych puszczać przodem lub lekceważyć.
Nie wystarczy powiedzieć „nie” głosowi rodziców, trzeba jeszcze go zmienić – trzeba kreatywnie nauczyć się być dla siebie tym, kim dotąd nikt nie był, więc automatycznie sami też nie byliśmy.

Trudna sprawa, czy w ogóle możliwa?
PolubieniePolubienie
Dobre pytanie … 🙂
PolubieniePolubienie