Dobrzy i źli

Nie ma jednej drogi w samorozwoju. Rozwój oznacza uzupełnienie tego, co już mamy w doświadczeniu – o to, czego nie dostaliśmy. Po to, żeby nie reagować schematycznie, żeby mieć wybór, żeby stać się wolnym i autentycznym. 

Często zakłada się błędnie, że jedni są „z natury” dobrzy (życzliwi, uczynni, poświęcający się, ustępujący), inni źli (lekceważący innych, myślący o tylko o sobie, wiecznie niezadowoleni, agresywni). I to ci źli muszą nauczyć się być dobrzy. 

Tak naprawdę te dwie grupy różni tylko osąd moralny i nic więcej. Z technicznego punktu widzenia każdy z nas po prostu dostaje jakiś niekompletny „zestaw startowy”. Część dostaje zbiór przekonań, który powoduje, że wprost krzywdzi innych, pośrednio siebie, a część dostaje zbiór przekonań, który powoduje, że wprost krzywdzi siebie, a pośrednio innych. 

Dlatego wszyscy mamy to samo zadanie: uzupełnić swoje doświadczenie tak, żeby je skompletować i zbalansować. Dla tych „złych” będzie to standardowe „uśmiechnij się”, „pomagaj innym”, „dziel się”, „myśl pozytywnie”, „wybaczaj”, „naucz się samodyscypliny”, „mów przepraszam” i tym podobne. Ale to nie znaczy, że ci „dobrzy” (którzy to potrafią) nie mają nic do roboty. Mają tyle samo, tylko w odwrotny sposób.

Jeśli ktoś całe życie próbuje dyscypliną i poświęceniem zapracować na miłość i akceptację, to zamiana grafika z obowiązkami domowymi na grafik z jogą, gotowaniem według pięciu przemian, afirmacjami i wolontariatem niewiele zmieni. Bo nie zmieni przekonania, że na miłość trzeba zasłużyć, zapracować, więc nie zmieni samopoczucia. Dopiero zbuntowanie się wobec tego przekonania złamie schemat i uwolni umysł.

Jeśli ktoś całe życie ukrywał czy lekceważył swoje negatywne emocje, to „myśl pozytywnie” nie jest dla niego receptą. Myślenie pozytywne ma wartość wtedy, kiedy jasno widzimy i nazywamy to co jest, ale nie wtedy, kiedy udajemy, że czarne jest białe. Żeby złamać ten schemat, paradoksalnie trzeba pozwolić sobie na odczuwanie i nazywanie negatywnych emocji.

Cokolwiek – nawet z pozoru najbardziej pozytywnego czy moralnego – jest naszym schematem, pozostaje tylko schematem; więzieniem, a nie wyborem. A przymus czynienia dobra sprawia, że przestajemy widzieć drugiego człowieka i jego prawdziwe potrzeby, więc zaczynamy mu szkodzić – rozpieszczać dzieci, wspierać nałogowców, wyręczać leniwych, przyzwalać na agresję… 

Każdy z nas jest w jakimś obszarze tym „dobrym”, a w innym tym „złym”,  i obie te etykietki są nieprawdziwe – są przypadkowym zaprogramowaniem. Wolność i autentyczność (a więc i dobre samopoczucie) zaczyna się tam, gdzie mamy wybór, gdzie „muszę” zostaje zastąpione przez „chcę” i „wybieram”.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s