Kiedy obejrzałam ten film po raz pierwszy, postać Fletchera przesłoniła mi całą resztę – to, co zostało we mnie po seansie to gniew, że cel nie uświęca środków.
Kiedy obejrzałam ten film po kilku latach po raz drugi, zauważyłam Andrew i współczułam mu, że wybrał taką ścieżkę – bo ego nie uszczęśliwia.
Dopiero kiedy oglądałam ten film po raz trzeci po kolejnych kilku latach, dotarło do mnie jego przesłanie – obaj mieli tę samą pasję i ten sam problem. I osiągnęli wspólny cel, kiedy przeciwstawili się swojemu schematycznemu myśleniu. Jeden dostał to, czego nie umiał zdobyć kontrolą i presją, drugi to, na co nie potrafił zasłużyć i zapracować podporządkowaniem autorytetowi.
