Byłam dzisiaj świadkiem fajnej rozmowy. Brzmiała mniej więcej tak:
„- O, leje!
– Dawno nie padało (śmiech)
– A dopiero co była susza stulecia i zamienialiśmy się ponoć w pustynię, a teraz grozi nam powódź…
– No jak wszyscy przez tę suszę modlili się o deszcz, to teraz leje bez końca…
– Bo nie powinno się modlić o deszcz albo o słońce, tylko o właściwą pogodę!”
Strzał w dziesiątkę 🎯
Życzymy sobie tego, co wydaje nam się słuszne według naszych założeń, a potem efekty nas zaskakują i przerastają. A gdyby tak odpuścić kontrolę i zamiast sobie życzyć tego, co znamy z reklam, na przykład:
– domku z ogródkiem (z którego potem nie ma kiedy korzystać, pracując do nocy, żeby go spłacić),
– podróży na drugi koniec świata (która niespodziewanie kończy się zakaźną chorobą) czy
– najpiękniejszej dziewczyny/najprzystojniejszego chłopaka (z którymi później nie ma o czym rozmawiać i którzy swoim zachowaniem doprowadzają nas do szału)
…poprosić los o to, co sprawi, że poczujemy się szczęśliwi…?
