Nazywanie tego, co się czuje nie jest sprawą oczywistą, trzeba się tego nauczyć tak samo jak nazywania różnych rzeczy czy odcieni kolorów. Rzadko uczą nas tego rodzice, system edukacyjny praktycznie wcale. Dlatego najczęściej mówimy o swoich uczuciach za pomocą mówienia o czymś innym i frustrujemy się, że inni nas nie rozumieją, nie potrafią się domyślić. A tak często nazwanie swoich uczuć – szczególnie tych „miękkich” negatywnych jak smutek, żal, poczucie krzywdy, rozczarowanie – sprawia cuda w relacjach międzyludzkich.
