Jak się zamuruje zbuka w fundamentach, to nawet jeśli postawimy na nich pałac, to i tak fetor się przedostanie, nie pomogą komnaty ze złota.
Podobnie głęboko zachowane dziecięce lęki przed utratą miłości sabotują wszystko to, co próbujemy zbudować w dorosłym życiu – stare emocje przenikają przez zapory zbudowane za pomocą rozsądku, na którym chcemy polegać. Musimy wkładać ogromny wysiłek, żeby te emocje kontrolować, a one wciąż odzywają się na nowo, wciąż coś psują.
Dotarcie do tego przerażonego dziecka w nas samych, przytulenie go przez dorosłego, jakim się staliśmy sprawia, że płacz tego dziecka przestaje nieść się jak echo w naszym życiu; że stajemy się jedną osobą, bez konfliktu wewnętrznego stale produkującego negatywne emocje.
Świadome dotarcie do źródła wszystkich naszych lęków jest ogromnym osiągnięciem, jest jak odcięcie kuli u nogi, która nie pozwala nam korzystać ze skrzydeł.
