Co robimy dla duszy, robimy dla ciała, i odwrotnie.
Tak samo to, co robimy dla siebie, robimy dla innych – i odwrotnie.
W moim przekonaniu jednym z największych błędów popełnianych obecnie przez naukę jest myślenie liniowe, izolowanie problemu od kontekstu, ignorowanie współzależności. Każdy problem, czy to fizyczny czy emocjonalny, nie jest samotną odizolowaną wyspą na oceanie – jest częścią łańcuszka, a raczej sieci, jest czegoś konsekwencją. Co więcej, jest konsekwencją nie tylko naszych działań, ale i naszych przodków, i zupełnie obcych ludzi, którzy decydują o tym, co jemy, czym oddychamy, co oglądamy w TV, czego się uczymy, za co się nas karze, czym się nas leczy czy ile godzin pracujemy.
Każdy element w sieci jest współzależny, i każdy element ma możliwość wpływania na resztę sieci.
Jeśli wierzymy tylko w to, że jesteśmy zależni, stajemy się bezbronnymi ofiarami systemu i okoliczności, czyli cierpiącymi niewolnikami.
Jeśli próbujemy negować tę zależność, system pokazuje swoją siłę i szybko sprowadza nas do parteru.
Jeśli potrafimy zobaczyć fakt, że jesteśmy ważną częścią większej całości, i że wszystko ma swoją przyczynę i skutek, uzyskujemy autentyczną możliwość samorealizacji i kreowania swojego życia. Życia, które jest częścią życia wielu innych ludzi, których decyzje wpływają na kolejnych ludzi…
