Kiedy rodzice opuszczają dziecko fizycznie i/lub emocjonalnie, dziecko uczy się opuszczać siebie – nie być wiernym sobie, swoim uczuciom czy potrzebom. Próbuje wbrew tym uczuciom i potrzebom, wbrew sobie, za wszelką cenę zatrzymać tę niestałą miłość. Z pojedynczych nitek próbuje utkać całość, zrobić coś z niczego, żeby przekonać samego siebie, że jest kochane przez rodziców, bo to oznacza, że zasługuje na miłość innych. Potem jako dorosły tak samo próbuje kosztem samego siebie sprawić, żeby miłość nie odchodziła.
Udawanie, że miłość jest, kiedy jej nie ma wcale jej nie tworzy. Udawanie, że nie ma ran ich nie leczy. Leczy je nazwanie po imieniu co jest miłością, a co nie jest. Nie leczy ich opatrywanie przez innych, ale leczy je dotknięcie z miłością przez samego siebie.
Uzdrawia je postanowienie, żeby nigdy więcej siebie nie opuszczać tak jak dotąd miało to miejsce na wzór zachowania rodziców.
