Nasze reakcje w konkretnej sytuacji odzwierciedlają przekonania, które kształtują całe nasze życie – nasz sposób myślenia. W każdych nowych, nieznanych okolicznościach najpierw pojawia się automatyzm, generalne przekonanie, które rządzi nami na co dzień, chociaż tego nie widzimy, bo tak do niego przywykliśmy.
Obecna sytuacja pandemii jest nowa dla wszystkich, ale dla każdego znaczy co innego. Jedni nie mogą chodzić do pracy i muszą się zmierzyć z lękiem, jak przeżyć kolejne miesiące. Inni chodzą do pracy i muszą zmierzyć się z lękiem o swoje zdrowie. Jedni tłoczą się z małymi dziećmi na małej powierzchni bez możliwości wyjścia z domu, inni zostają sami w czterech ścianach, nie mając do kogo otworzyć ust. Wszyscy żyjący aktywnie muszą pogodzić się z brakiem możliwości swobodnego uprawiania sportów i podróżowania. Trudno o osobę, która nie musiała zmienić zupełnie niczego w swoich nawykach, w codziennej rzeczywistości ukształtowanej pod siebie. Ale rzecz nie w tym, ile się w naszym życiu zmieniło, tylko w tym, co w związku z tym czujemy. Wbrew pozorom te uczucia nie dotyczą sytuacji i innych ludzi wokół nas, a pochodzą z naszego poczucia własnej wartości, z obrazu siebie.
Generalnie im bardziej akceptujemy i słuchamy siebie, dobrze się czujemy ze sobą, tym mniejszy wpływ na nasze samopoczucie mają wszelkie okoliczności – elastycznie korzystamy z takiego obszaru siebie, który się sprawdza w danej sytuacji. Im mniej lubimy siebie, tym więcej jest warunków, które muszą być spełnione na zewnątrz, żebyśmy mogli poczuć się dobrze.
To od strony ilościowej. A jakościowo można pokusić się o charakterystykę ludzkich postaw w oparciu o przekonania o swoim miejscu w świecie, wśród innych.
Osoby, które wskutek specyficznego wychowania uwierzyły, że są ważniejsze niż inni, reagują przede wszystkim buntem, szukając sposobów jak obejść zakazy, złamać je i nie zostać złapanym, zarobić na sytuacji kosztem innych – udowodnić, że jest się ponad tym co jest, że zmiany ich nie dotyczą. Ci, którzy nie mają odwagi działać, używają słów – krytykują i narzekają. Widzą swoje potrzeby jako większe niż innych, a ich utworzony w dzieciństwie mechanizm mówi: „Atakuj albo wykorzystaj, od tego zależy twoje życie.”
Osoby, którymi kieruje przekonanie, że są mniej ważne od innych, reagują dostosowaniem. Przekonują siebie, że wcale nie potrzebowały tak bardzo tego, co zostało im zabrane, że można nagiąć swoje potrzeby do tego, co jest dostępne, że przecież da się przeżyć nawet o chlebie i wodzie, więc nie jest tak źle. Zabierają sobie „na zapas”, trenują wycofanie z życia, snują plany oszczędzania, żeby być gotowym na jeszcze gorsze. Ich mechanizm mówi: „Nie zajmuj sobą miejsca i uwagi, oddaj innym co możesz, udawaj, że cieszysz się tym, co ci zostało.”
Osoby, które świadomie zmieniły swoje automatyczne przekonanie z dzieciństwa o swojej wyższości czy niższości wobec innych na przekonanie o równości z innymi ludźmi przyjmują ograniczenia, na które nie mają wpływu, ale nie poświęcają im swojej uwagi. Nazywają po imieniu swoje emocje i to, co w danej sytuacji tracą, ale swoją energię kierują na to, co jest do wykorzystania. Słuchają swoich potrzeb i starają się je realizować tak, jak na to pozwala sytuacja – odkrywają w ten sposób swoją kreatywność, co sprawia im radość i satysfakcję.
Walka z pustą połową szklanki sprawia, że tylko bardziej chce nam się pić, a frustracja narasta. Udawanie, że zadowala nas mniej niż połowa szklanki wody, kiedy w istocie jesteśmy spragnieni sprawia, że przestajemy czuć, czego potrzebujemy i coraz bardziej krzywdzimy siebie, co także rodzi negatywne emocje. Przyjęcie do wiadomości, że mamy pół szklanki wody i wykorzystanie jej wtedy, kiedy chce nam się pić, i tak, jak nam potrzeba podpowiada (małymi łykami lub jednym haustem, z dodatkiem cytryny lub miodu) sprawia, że czujemy się zadowoleni z życia, szczęśliwi. Za każdym razem to ta sama szklanka z tą samą ilością wody – ale inne nastawienie umysłu, inny sposób myślenia. To nie sytuacja decyduje o naszym samopoczuciu, a nasze przekonania.
A jeśli dodamy do tego, że energia idzie za uwagą – czyli powiększamy to, na czym się skupiliśmy – to możemy dostać albo więcej zewnętrznych niedogodności, albo więcej wewnętrznych ograniczeń, albo więcej satysfakcji i frajdy. To nie sytuacja decyduje o naszej przyszłości, a nasze przekonania.
