Szczęście nie ma definicji. Jest tym, co sprawia, że możemy fruwać mimo braku skrzydeł. Przyglądając się innym ludziom, tworzymy założenia – że szczęście to dużo pieniędzy, albo duża rodzina, albo życie bez limitów, albo sława… I takie życzenie puszczamy w świat do realizacji – „chcę mieć dużo pieniędzy”, „chcę mieć dużą rodzinę”, „chcę żyć bez ograniczeń”, „chcę być sławny” – i to życzenie się realizuje, dokładnie to. Mamy pieniądze czy sławę, ale nie mamy satysfakcjonujących relacji z innymi. Mamy rodzinę, ale żeby ją utrzymać, siedzimy non-stop w pracy. Mamy nieograniczoną wolność, ale czujemy się samotni. Słowem dostajemy to, co chcieliśmy, a nie czujemy się szczęśliwi – raczej oszukani. Ale to my oszukujemy samych siebie, próbując ustalać logicznie i kontrolować co da nam szczęście. Szczęście to coś, co się czuje, stan, który doświadczamy tu i teraz, a nie coś, co się planuje, jakiś punkt w przyszłości. Nie można dojść do celu, nie idąc drogą, która do niego prowadzi, więc jaki jest sens w tym, że poświęcamy swoje dobre samopoczucie, żeby znaleźć szczęście?
Ale jeśli idziemy za tym, co sprawia, że się czujemy lepiej z samym sobą, co dodaje nam skrzydeł, to idziemy we właściwym kierunku, żeby pomnażać poczucie szczęścia.
Bo szczęście nie ma definicji, jest najbardziej spersonalizowanym produktem na świecie.
