Chcemy żyć szczęśliwie i bezpiecznie. Wydaje nam się, że aby tak było, musimy w jak największym stopniu kontrolować świat wokół nas – ludzi i sytuacje. Im bardziej próbujemy osiągać swoje cele, tym bardziej wszystko nam się sypie, jakby coś chciało nam powiedzieć, że nie tędy droga. A im bardziej idziemy pod prąd, tym więcej siły w to wkładamy, i wysiłek coraz bardziej góruje nad satysfakcją.
Nie mamy kontroli nad innymi ani nad światem, za to mamy pełną kontrolę nad sobą – zawsze, niezależnie od okoliczności, mamy wybór: zareagować na to, co nas spotyka automatycznie czyli odbić to samo dalej idąc za swoimi emocjami – lub zastanowić się i wybrać to, co przyniesie nam satysfakcję, co sprawi, że będziemy z siebie dumni. Możemy zachować się jakby nikt poza nami nie istniał i sięgać po wyznaczony cel bez względu na wszystko – lub popatrzeć z góry, z lotu ptaka, i wybrać rozwiązanie, które uwzględnia dobro wszystkich.
Cokolwiek wybieramy, jest jak bumerang, który do nas wraca: albo uderzy nas siłą naszych własnych negatywnych emocji wysłanych pod czyimś adresem, albo miękko wpadnie nam w ręce. Albo staniemy się jego celem jakbyśmy byli niewidoczni dla rzucającego, albo ktoś nam go poda z uśmiechem. Wszystko zależy od intencji energii, którą wysyłamy w świat. Kontrolując siebie, nie innych, zaczynamy mieć wpływ na to, co nas spotyka.
