Tradycyjny podział ról

Jest wiele tradycyjnych różnic w wychowaniu chłopców i dziewczynek, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Jedną z nich jest perspektywa, z jakiej widzi się swoją rolę w rodzinie.

Matki w relacji z synami często kompensują sobie braki w relacji z partnerem, próbując wychować sobie kogoś, kto je będzie kochał tak, jak tego pragną. Niestety ich nadopiekuńczość i poświęcenie sprawia, że wychowują kopię tego, od czego uciekają – człowieka, który jest całkowicie skupiony na sobie i swoich potrzebach. Kogoś, kto widzi świat przez okulary „ja”: ma swoje plany, swoje hobby, swoje ambicje, swoją pracę, swoje potrzeby – inni ludzie grają tam rolę drugorzędną, przedmiotową.

Dziewczynki dla odmiany są często wychowywane do pomocy i obsługi. Wymaga się od nich, żeby wspierały matkę w prowadzeniu domu, opiekowały się rodzeństwem i zwierzakami, usługiwały ojcu. W ten sposób automatycznie uczą się one myśleć o potrzebach innych, swoje własne traktując drugoplanowo. Patrzą przez okulary „my”: w dorosłym życiu dostosowują się do planów i grafików innych członków rodziny, same tworzą i dbają o zaplecze, z którego korzystają wszyscy, podporządkowują swoje potrzeby potrzebom dzieci i męża.

Układ tak wychowanej pary wygląda w ten sposób, że jedno z nich czuje się odpowiedzialne i próbuje samodzielnie stworzyć rodzinną wspólnotę, a drugie jest użytkownikiem tej wspólnoty na własnych zasadach, które nie burzą jego komfortu (ale też nie pozwalają na stworzenie bliskości, skazują na pewien rodzaj wyautowania).
Łatwo zauważyć, że ten model wychowania nie przygotowuje do stworzenia związku czy rodziny, a jedynie do powtórzenia układu, w którym w poprzednim pokoleniu nikt nie był nawet zadowolony, a tym bardziej szczęśliwy.

Może więc warto przyjrzeć się swoim przekonaniom na temat kobiet i mężczyzn, a potem rolom, jakie nieświadomie przypisujemy swoim dzieciom, i zweryfikować i ujednolicić wymagania wobec nich? Może warto nauczyć dziewczynki także tego, że nie są odpowiedzialne za innych i mają takie same prawa jak chłopcy, a chłopców – że potrafią troszczyć się o innych i mają takie same obowiązki jak dziewczynki? 
Może wtedy tym dzieciom jako dorosłym byłoby łatwiej znaleźć satysfakcjonującą równowagę pomiędzy realizowaniem siebie a tworzeniem bliskości z drugim człowiekiem. Mając wspólną bazę na starcie, łatwiej byłoby im się porozumieć i stworzyć związek partnerski, satysfakcjonujący obie strony. 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s