Każdy z nas rodzi się z wewnętrznym kompasem – czuciem, które wystarczyłoby, żeby przejść przez życie zarówno bezpiecznie jak i radośnie.
Niestety w procesie wychowania dowiadujemy się, że czujemy niewłaściwie, nie powinniśmy czegoś czuć lub wręcz że powinniśmy się wstydzić tego co czujemy. W ten sposób zostajemy zaprogramowani na spędzanie życia na walce ze sobą, z własnym systemem ostrzegawczo-naprowadzającym. Trenujemy ignorowanie odczuć z ciała i emocji, więc zaskakuje nas ich skumulowanie – choroby fizyczne i zaburzenia emocjonalne.
A lawina problemów, pod którą giniemy jest zawsze skutkiem zignorowania pierwszego małego kamyka, konsekwencją zlekceważenia pierwszego sygnału ostrzegawczego i tych następnych, które za sobą pociąga.
Wrażliwość na własne odczucia i emocje to radar, który jest w każdym z nas, choć używamy go w różnym stopniu – na ile w niego wierzymy, a na ile wierzymy, że inni ludzie (tak jak kiedyś rodzice) wiedzą lepiej, czego nam trzeba.
