Chcemy podążać za głosem swojego prawdziwego „ja”, bo to sprawia, że dobrze się czujemy. Początkowo słabo go słyszymy, bo zagłusza go ego – głosy wszystkich tych, którzy nas uformowali. W miarę jak rozpoznajemy te cudze głosy, one cichną i słyszymy siebie coraz bardziej. Ale ich echo potrafi także zdeformować sposób, w jaki siebie słuchamy i w jaki chcemy się realizować. A jak się robi coś prawidłowo, ale za szybko lub za wolno, za głęboko albo zbyt powierzchownie, za bardzo albo zbyt powściągliwie, to efekty nie są takie, jakich byśmy sobie życzyli.
Słuchanie siebie bez zakłóceń i bez pośpiechu, bez filtrów swojej przeszłości i zakłóceń teraźniejszości jest wyjątkową umiejętnością – trudno o lepszy kompas w życiu.
