Każdy z nas ma inne życiowe doświadczenie, każdy został wychowany wśród innych przekonań, zasad, norm, więc każdy żyje trochę we własnym świecie, unikalnym jak linie papilarne. Dlatego tak trudno czasem jest się nam wzajemnie zrozumieć – to, co dla jednego jest standardem, dla drugiego dziwactwem, dla trzeciego zaburzeniem.
Kluczowe dla porozumienia między tymi naszymi indywidualnymi światami są dwie rzeczy – komunikacja i empatia. Im lepiej potrafimy wyrazić to, jak myślimy, tym lepiej druga osoba może nas zrozumieć, a używając empatii – może poczuć, jak to jest być nami, może wejść do naszego świata.
Ale to, na ile rozwijamy umiejętności komunikacji i empatii, również zależy od ustawień w naszym świecie – od naszych przekonań na ich temat. A nasze zaangażowanie w sam proces porozumienia zależy od przekonania o swojej roli w relacji z drugim człowiekiem („ja>inni”, „ja< inni”, „ja=inni”).
W kwestii technicznej trudno o zrozumienie między kimś, kto wierzy, że ludziom nie można mówić prawdy (bo się obrażą, bo to się nie opłaca, bo to niegrzeczne) a kimś, kto mówi bez ogródek wszystko co myśli. Trudno o porozumienie między kimś, kto w swoim schemacie zmiękcza i zdrabnia każde słowo, żeby brzmiało jak najżyczliwiej a kimś, kto używa wulgaryzmów, docinek i obelg jako formy przyjacielskiego slangu. Trudno o prawdziwy kontakt między kimś, kto angażuje wszystkie swoje siły w proces porozumienia a kimś, kto biernie czeka, aż zostanie zrozumiany, albo wręcz obronnie temu przeciwdziała.
W kwestii merytorycznej trudno o zrozumienie między kimś, kto tonął i odtąd panicznie boi się wody a kimś, kto uważa pływanie za swoją największą pasję. Trudno o porozumienie między kimś, kto uwielbia udawać kogoś innego a kimś, kto całe życie walczy, żeby być sobą. Trudno o prawdziwy kontakt między kimś, kto uważa, że o pewnych sprawach nie jest bezpiecznie mówić nawet najbliższym a kimś, kto ekshibicjonistyczne dzieli się każdym intymnym szczegółem ze wszystkimi.
Technicznie i merytorycznie trudno o porozumienie między światami naszych umysłów, tak bardzo są różne. Nasze doświadczenie pozostawia bardzo osobiste ślady emocjonalne, które nadają dodatkowy odcień naszym słowom, utrudniając komunikację i stawiają blokady naszej empatii, utrudniając porozumienie. Dopóki komunikujemy się na emocjach, kierowani swoimi schematami, nie potrafimy się zrozumieć, jak w wieży Babel.
Kiedy ustalamy wspólny język, pozaemocjonalny kod, jesteśmy jak Węgier i Hiszpan, którzy rozmawiają w esperanto. A kiedy zachodzi pełna komunikacja, uruchamia się pełna empatia, i dopiero wtedy jesteśmy w stanie połączyć dwa światy w jeden komfortowy dla obu stron.
