Prawda jest taka, że nie kontrolujemy życia i śmierci. Ale próbujemy, przez wytwarzanie relacji zależności/uzależnienia z rzeczami lub ludźmi, które mają nam zapewnić bezpieczeństwo czyli dostarczyć nam tego, co dla nas najważniejsze. Tworzymy w ten sposób wewnętrzny konflikt – jedna część nas chce gromadzić coraz większe „zapasy” i wariuje z lęku, że je straci; druga część doskonale wie, że to bez sensu i próbuje temu przeciwdziałać.
Możemy pozwolić, żeby ten podświadomy konflikt rozwiązał się sam na poziomie biologicznym, tzn. żebyśmy sami sobie udowodnili, że możemy fizycznie przeżyć taką stratę zapasów, nawet największą i nieodwracalną jak czyjaś śmierć. Możemy też spróbować rozwiązać ten konflikt na poziomie świadomości – zastanowić się, co wnosi do naszego życia ta rzecz czy osoba, od której się uzależniliśmy, i znaleźć to w sobie, dać to sobie samemu. Wytworzyć, odcinając się od zewnętrznego źródła, uwierzyć, że mamy to, o co tak zabiegamy.
Wtedy może się okazać, że zupełnie nie potrzebujemy rzeczy, bez których nie mogliśmy żyć, a z ludźmi możemy mieć zdrowe i wzbogacające relacje, którymi będziemy w stanie się cieszyć bez zależności, lęku i prowokowanej straty.
