Fizycznie się różnimy, ale emocjonalnie i duchowo rządzą nami dokładnie te same mechanizmy. Często wierzymy, że jest inaczej, że genetycznie kobiety i mężczyźni są stworzeni jako dwa odrębne światy, ale to nie kwestia genetyki – to kwestia przekonań automatycznie i bezrefleksyjnie dziedziczonych przez pokolenia.
Jeśli ktoś ma potrzebę nadmiernego podkreślania przynależności do swojej płci czy uważa, że jedna płeć jest lepsza, ważniejsza od drugiej, to znaczy, że nosi w sobie zapisane w dzieciństwie stereotypy; przekonanie o nierówności, które wykrzywia jego relacje z innymi ludźmi. Nie darmo się mówi, że „nie mamy problemów w związku, mamy problemy z dzieciństwa przebrane za problemy w związku.”
Umysł małego dziecka nie analizuje, nie ocenia, po prostu zapisuje dane. Ale nie słowa opiekunów, tylko ich postawy, reakcje, zachowanie ( 👉„Nie martw się, że dzieci cię nie słuchają, martw się, że cię obserwują”). Na podstawie relacji rodziców między sobą w umyśle ich dziecka powstają przekonania na temat kim jest i jak zachowuje się kobieta/mężczyzna, co to znaczy być żoną/mężem, matką/ojcem; czy te role są równe choć różne czy ktoś jest ważniejszy od drugiego; czy miłość partnerska jest oparta na równości czy dominacji albo władzy itp.
Przekonania są jak drzewo – ich korzenie są w miejscu, gdzie powstały, ale ich pień grubieje, a gałęzie rozrastają się w różne strony. Na podstawie jednego przekonania przyjmujemy automatycznie następne, które do niego pasują.
Kiedy małe dziecko widzi, że tata niewiele mówi, ale potrafi się rozgniewać do szaleństwa, za to mama mówi cały czas podniesionym tonem, ale da się ją zmiękczyć, bo łatwo się podporządkowuje, to właśnie tak będzie widziało schemat wszystkich innych relacji damsko-męskich: on to milczący gniewny twardziel, ona to niegroźna ustępliwa gaduła.
Jeśli jest chłopcem, będzie naśladować ojca, jeśli dziewczynką – matkę.
Nie zawsze identycznym zachowaniem, ale zawsze identycznym znaczeniem zachowania (np. ktoś może nie używać przemocy fizycznej jak ojciec, ale stosować przemoc słowną, albo w inny sposób znęcać się nad partnerką, np. zdradzając ją czy wykorzystując).
W dorosłym życiu przyciągamy taką osobę, która uzupełnia, kompletuje nasz schemat. Dzieje się to automatycznie, dlatego warto świadomie się zastanowić, jaki obraz mężczyzn stworzył w naszym umyśle ten pierwszy mający na nas wpływ mężczyzna i jaki obraz kobiet stworzyła w naszym umyśle ta pierwsza ważna dla nas kobieta; jaki obraz relacji między nimi nosimy w sobie jako przekonanie czym jest związek, małżeństwo czy rodzicielstwo.
Bo bez względu na to, czy naśladujemy to co znamy, czy robimy wszystko, żeby tego nie skopiować, i tak poruszamy się w tym samym schemacie; zmieniamy zachowanie, ale nie zmieniamy przekonania o swojej roli, o swoich prawach i obowiązkach, o obszarach, w których jesteśmy w stanie tworzyć coś wspólnie z drugą osobą.
Mężczyzna może nie bić swojej żony jak dziadek, nie wyzywać i zdradzać jak ojciec, ale dopóki nie zweryfikuje tego, co było przyczyną zachowań jego przodków, będzie żył w wewnętrznym konflikcie, blokując zachowanie, ale nadal nie umiejąc stworzyć bliskości emocjonalnej ze swoją partnerką. Mówiąc metaforycznie, dopóki nie wykarczuje się korzeni, gałęzie będą odrastać – problem będzie się i tak ujawniać, tylko w coraz bardziej wysublimowanej postaci. A męski problem jest od pokoleń ten sam, choć wcale nie dotyczy tylko mężczyzn ani wszystkich mężczyzn.
