Patrząc generalnie dla jednych samotność jest oazą, w której mogą być sobą – tylko w ten sposób potrafią uciec od presji innych ludzi. Dla drugich samotność jest zagrożeniem, którego unikają za wszelką cenę, bo w samotności nie mogą uciec od swoich uczuć, nie mogą zagłuszyć siebie obecnością innych ludzi.
Analizując jednak głębiej, można zauważyć, że w jednym obszarze godzimy się z samotnością jako czymś nieuniknionym, wynikającym z doznanego dzieciństwie odrzucenia z powodu swojej „gorszej połowy siebie”. W innym obszarze walczymy o to, żeby za wszelką cenę tej samotności nie doświadczyć, bo jej istnienie przekreśliłoby cały sens naszych starań, naszego wizerunku – wszystko, co zbudowaliśmy tą „lepszą połową siebie”.
„Dopiero w samotności człowiek jest naprawdę sobą.” (José Ortega y Gasset)
Tam, gdzie nie boimy się być sobą, nie boimy się samotności. Tam, gdzie boimy się samotności, boimy się być w kontakcie ze swoimi prawdziwymi uczuciami.
