Depresja

Depresja to brak nadziei i sensu życia, bezsilność, poczucie wyizolowania od reszty świata. Psychiatria uznaje depresję za jednostkę chorobową, kiedy jej objawy trwają wystarczająco długo i są na tyle nasilone, żeby ją obiektywnie zdiagnozować. Ale krótsze lub dłuższe epizody depresyjne dotyczą właściwie każdego człowieka, w pewnym sensie są wręcz prawidłowością rozwojową.

Depresja pojawia się wtedy, kiedy silnie doświadczamy braku bliskości i porozumienia z innymi ludźmi. Nie chodzi tu o perspektywę obiektywną (czy dana osoba ma wokół siebie życzliwych ludzi), tylko subiektywną (czy ta osoba doświadcza poczucia bliskości i zrozumienia w ważnych dla siebie obszarach).

Tak naprawdę depresja jest spotkaniem ze swoimi prawdziwymi uczuciami tłumionymi od dzieciństwa; obnażeniem prawdy, że albo poświęcamy swój czas i energię w życiu na coś, co nie daje nam szczęścia, albo że nie mamy pojęcia, co zrobić, żeby zmusić innych do zapewnienia nam poczucia bycia kochanym. Depresja jest doświadczeniem ludzkiej bezsilności w kontrolowaniu miłości. Jest sygnałem utracenia nadziei na prawdziwą bliskość z drugim człowiekiem, na doświadczenie bycia kochanym w taki sposób, żeby to poczuć, nie tylko uznać intelektualnie (uwierzyć czyimś zapewnieniom, zastąpić liczbą fanów czy obserwujących na Instagramie).

Bezpośrednią przyczyną depresji nie jest ani sytuacja, ani inni ludzie; może ona być następstwem i sukcesu, i porażki, i braku wsparcia, i nadmiaru wsparcia. Depresja pojawia się wtedy, kiedy zawodzi nasz mechanizm kompensowania sobie braku miłości, a on zawodzi zawsze, wcześniej czy później, bez względu na to, czy przestaje działać, czy działa aż za dobrze. 

Każdy z nas ma taki mechanizm wykształcony w dzieciństwie z lęku, że nie możemy mieć prawdziwej, w pełni nas satysfakcjonującej, nieprzerwanej bliskości rodziców, musimy się więc ratować zastępnikami miłości, żeby przetrwać. Tworzymy więc mechanizm zachowania, który ma nam dostarczać namiastek miłości – poczucia ważności i wyjątkowości, akceptacji i zainteresowania innych ludzi, ich podziwu, uwagi.

W pierwszym przypadku, kiedy ten mechanizm działa doskonale, za pomocą swojego schematu kompensowania braku miłości osiągamy wszystko to, co miało nam przynieść poczucie spełnienia (np. bogactwo, sławę, karierę, związek, rodzinę, powodzenie, atrakcyjność itp.). Problem w tym, że razem z tym wszystkim nie pojawia się poczucie bycia szczęśliwym jak zakładaliśmy, i ogarnia nas głęboka wewnętrzna pustka. Często dotyczy to tzw. ludzi sukcesu, którym wszyscy zazdroszczą. Jim Carrey ujął to tak: „Chciałbym, żeby każdy człowiek miał szansę kiedyś stać się sławnym i bogatym oraz żeby kupił wszystko, o czym marzył – bo tylko w ten sposób zrozumie, że nie taki jest cel życia.” 

W drugim przypadku, kiedy nasz mechanizm zabiegania o zastępniki miłości w końcu zawodzi spektakularnie, nie przynosząc nam tego, co miał kontrolować i zapewnić, winimy sytuację – mówimy, że ktoś się załamał, bo coś w jego życiu poszło nie tak. Ale przecież wielu ludzi zmaga się z trudnościami, nie tracąc motywacji i wiary w siebie, nie popadając w depresję.

To nie sytuacja, a utrata nadziei na kontrolowanie zastępników bliskości doprowadza nas do konfrontacji z prawdziwymi stłumionymi uczuciami, z dziecięcą tęsknotą za prawdziwą pełną miłością, co rodzi to właśnie uczucie beznadziei, bezsilności, bezsensu.

Paradoksalnie bardziej podatni na depresję są ci, którzy na starcie dostali od rodziców za dużo troski i ochrony, bo szybciej orientują się, że nie są w stanie zmusić innych ludzi do dania im tego w  jeszcze większej ilości, że nie da się w ten sposób zagłuszyć ich wewnętrznej pustki. 

Ci, którzy dostali za mało, dłużej bronią się przed konfrontacją i depresją, bo dłużej mają nadzieję na zaspokojenie swojego uczuciowego głodu za pomocą swojego wysiłku, zapracowania na akceptację innych.

Depresji nie można wyłączyć z zewnątrz. Może to zrobić tylko ten, kto ją przeżywa, ale potrzebuje do tego jakiegoś bodźca, inspiracji, doświadczenia bliskości, które obudzi w nim utraconą nadzieję. 

Jeśli ktoś próbował zapracować na namiastki miłości, potrzebuje doświadczenia bliskości w ważnym dla siebie obszarze jako czyjegoś bezinteresownego gestu; potrzebuje dostać zrozumienie w bezinteresownym podarunku, żeby zapomnieć o kupowaniu go. 

Jeśli ktoś był nauczony oczekiwać i dostawać, i załamał się z powodu niemożności zmuszenia innych do reagowania miłością na jego warunkach, lekarstwem dla niego jest doświadczenie własnego satysfakcjonującego wysiłku, własnej mocy tworzenia bliskości w ważnym dla siebie obszarze. Potrzebuje zaoferować zrozumienie, żeby przestać wierzyć, że jest zależny od inicjatywy  i woli innych.

Mówiąc krótko – jedni do wyjścia z depresji potrzebują odpuścić działanie, inni je podjąć, ale jedni i drudzy potrzebują odpuszczenia iluzji kontroli miłości, i otworzenia się na jej autentyczną postać. Dlatego nic, naprawdę nic z życzliwych porad typu „Chodź gdzieś”, „Zrób coś”, „Zajmij się czymś”, „Doceń co masz”, „Bądź wdzięczny”, „Ogarnij się” nie pomoże, bo jeśli człowiek zwątpi w możliwość odczuwania bliskości i czucia się kochanym, to świat dla niego traci barwy i przestaje mieć znaczenie. Co więcej, dawanie mu tego, czego nie potrzebuje i co mu nie pomaga, zwiększa jedynie jego poczucie izolacji i bycia nierozumianym, niekochanym.

Mówi się, że depresja stała się znakiem naszych czasów, ale tak naprawdę to tylko objaw tego, co w istocie jest znakiem naszych czasów – braku bliskości i porozumienia w świecie przepełnionym komunikatorami ułatwiającym stałe bycie w kontakcie i  bezpośrednią komunikację.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s